Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Temat dnia > Czy życie za wszelką cenę?

Czy życie za wszelką cenę?

W najnowszym numerze tygodnika „Wprost” ukazał się wywiad z Panią Ewą Błaszczyk oraz prof. Wojciechem Maksymowiczem pt. „Polski Budzik pierwszy na świecie”.

Pani Ewa Błaszczyk, którą bardzo cenię i szanuję i za jej talent i dorobek, ale chyba jeszcze bardziej za miłość do córki, upór, wytrwałość oraz niesienie pomocy innym. Pani Błaszczyk jest założycielką słynnego „Budzika”, w którym pomaga się wybudzać osoby ze śpiączki i są już widoczne efekty jej poświęcenia i pracy.

W wywiadzie jest mowa o nowej metodzie wybudzania ze śpiączki, w której stosowaniu „Budzik” ma szansę być pierwszy na świecie. Ale pojawia się pewien problem i jest to – w moim odczuciu – bardzo głęboki problem moralny.

Metoda ma polegać na czymś w rodzaju transplantologii, ale przeszczepiane mają być neuronalne komórki macierzyste z martwych płodów dzieci, które poniosły śmierć w wyniku poronienia. I takie komórki mają być wszczepiane osobom będącym w śpiączce.

Jeszcze raz powtórzę, do takiego przeszczepu mają zostać wykorzystane „wyhodowane odpowiednie komórki”, które mają zostać wprowadzone operacyjnie „bezpośrednio w głąb mózgu”. Ta metoda jest nazywana stereotaksją mózgową i jest stosowana w większości nadal eksperymentalnie w leczeniu choroby parkinsona. Przy śpiączce taka metoda nie była jeszcze stosowana, ma to więc być projekt eksperymentalny.

I tutaj zaczynają się pojawiać – w moim odczuciu – problemy natury etycznej i moralnej. Chodzi mianowicie o sposób i źródło pozyskania neuronalnych komórek macierzystych. Otóż mają do tego celu być wykorzystywane komórki płodów, które uległy poronieniu. Ta innowacyjna metoda ma polegać na wykorzystywaniu komórek macierzystych z rdzenia kręgowego i mózgowia zmarłych płodów.

Ma to być realizowane w ramach międzynarodowego projektu, w skład którego wchodzą Fundacja Ewy Błaszczyk „Akogo?”, Fundacja „Dom Ulgi” w cierpieniu – Dzieło im. św. Ojca Pio z Pietreiciny z Włoch, Instytut Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej im. M. Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.

Jak mówi w wywiadzie prof. Maksymowicz: (komórki do pobrania i przeszczepu – przyp. MP) „Muszą być pobrane z organizmu, który umarł jeszcze w fazie płodowej, ale jego komórki żyją”.

Nasuwa się bardzo oczywiste w takiej sytuacji pytanie: Jak takie komórki pozyskać? Okazuje się, że – jak dalej wyjaśnia pan profesor – ze zwłok zmarłego płodu. Profesor twierdzi, że mają oni „ostre założenia etyczne”. Może się przyczepię, ale między innymi na tym polega moja praca. Warto zwrócić uwagę, że prof. Maksymowicz używa sformułowania „założenia etyczne” a nie „standardy etyczne” albo „standardy moralne”. W nauce takie odpowiednie precyzowanie pojęć jest bardzo ważne, gdyż to klasyfikuje lub nie odpowiedzialność prawną. Oczywiście rozumiem, że założenia dotyczą przyszłości, ale ja bym to ujął zupełnie inaczej, żeby wyrazić zgodność ze stosowaniem norm etycznych przy tego typu zabiegach albo eksperymentach, bo tutaj jest to szczególnie istotne. Nie zakładam też złej woli ani celowych działań sprzecznych z etyką i moralnością katolicką oraz prawami człowieka nikogo z uczestników tego projektu. Zarówno pana profesora Maksymowicza jak i panią Ewę Błaszczyk odbieram jako osoby o wysokich standardach etycznych i moralnych.

Według wszelkich ich zapewnień, do przeszczepiania nie będą wykorzystywane komórki z płodów abortowanych. Jak więc można pozyskać komórki jeszcze żyjące, ale nie pochodzące z aborcji, ale z naturalnych poronień? Według nich ma zostać uruchomiony system zgłoszeń poronień, ale nie w treści artykułu nie ma podanej informacji, jak długo takie komórki macierzyste po śmierci dziecka żyją i jaka jest ich wartość do przeszczepu po upływie określonego czasu.

Pojawia się więc w tej sytuacji kolejny znak zapytania. Mianowicie, jeśli następuje poronienie, to dzieje się tak z określonych powodów, po stronie płodu lub matki. Pytanie, jak zareaguje organizm osoby, której takie komórki zostaną wszczepione? I jaka będzie ich wartość jakościowa? Czy po tym wszystkim po obudzeniu człowieka ze śpiączki nie będziemy mieli do czynienia z osobą ułomną, o zaniżonych funkcjach życiowych albo intelektualnych? Albo jedno i drugie. I jak wtedy dalej postępować z taką osobą i jej organizmem? Dla mnie są to bardzo duże wątpliwości.

Dalej dowiadujemy się, że komórki do pobrania muszą pochodzić z płodu, który ma już wykształcony mózg. To już zaczyna nas naprowadzać na jeszcze większe znaki zapytania.

Może być nawet tak, że kiedy ta metoda okaże się skuteczna, to może powstać pewnego rodzaju przemysł, w którym – przepraszam za bardzo dużą dosadność – pojawi się pytanie, kiedy będzie należało uśmiercić płód, aby neuronalne komórki mózgowe były odpowiednio wykształcone? Albo – kiedy wywołać „naturalne” poronienie?

I jeszcze element biznesowy. Pani Ewa Błaszczyk mówi: „We wrześniu musimy ruszyć”, a – co również ciekawe – pieniądze pochodzą z programu unijnego.

Po lekturze tego wywiadu – w trakcie czytania zresztą też – na myśl przychodziły mi tłumaczenia, jakie robiłem o sztucznym zapłodnieniu oraz o zapłodnieniu „in vitro”. W trakcie tych zabiegów dość często stosowana jest procedura wszczepiania do łona matki kilku zapłodnionych komórek jajowych, a w kontraktach jest zwykle przewidziane jedno dziecko. Pewnie się Państwo zastanawiacie, co dzieje się z pozostałymi dziećmi. Otóż są one – jako tzw. płody nadmiarowe gorszej jakości – uśmiercane poprzez wstrzyknięcie stężonego roztworu soli w serce tego bezbronnego człowieka. Przyszła mi więc do głowy myśl, czy przypadkiem – czysto hipotetycznie oczywiście – do takiego pobierania tkanek nie miałyby być wykorzystywane takie dzieci, które poddawane byłyby „naturalnemu poronieniu”. Oczywiście jest to tylko hipotetyczna sytuacja, a jak już wspominałem jakiś czas temu w jednym z moich tekstów, wykonywałem tłumaczenia testów z zakresu bioetyki, między innymi z książki pt. „Catholic Bioethics and Gift of Human Life” (Bioetyka katolicka oraz dar ludzkiego życia).

Nie zakładam oczywiście, żeby takie założenia były poczynione do tego projektu, ale tego typu eksperymenty medyczne zawsze budziły i budzą moją daleko posuniętą ostrożność.

Nasuwają mi się też pytania natury czysto etycznej i filozoficznej. Jak na przykład, czy życie może się zrodzić ze śmierci, czy raczej z innego życia? I jakie to będzie niosło za sobą konsekwencje, na przykład w postaci tzw. pamięci komórkowej? Bo takie czy inne będzie niosło. Tak jak dzieci, które się urodziły jako te doskonałej jakości, a te obok nich zostały uśmiercone – u niektórych z tych ocalałych dzieci pojawiają się stany lękowe i trauma. Niektórzy naukowcy twierdzą, że wynika to z pamięci okresu prenatalnego, kiedy były jeszcze w łonie matki. Podobno podświadomie pamiętają inne dzieci, które zostały następnie pozbawione życia, a z którymi razem przez jakiś czas jednak przebywały obok siebie i wspólnie rozwijały się w tym samym łonie.

Podsumowując, ja osobiście mam jednak spore wątpliwości natury etycznej, moralnej i zwyczajnie ludzkiej. Po prostu uważam, że nie powinno się takich tkanek ludzkich wykorzystywać w leczeniu innych ludzi. Od tego, żeby się leczyć mamy zioła i inne preparaty medyczne pozbawione ingerencji genetycznej w ciało człowieka.

Źródło: Tygodnik „Wprost”
Zdjęcie: Youtube/TVKORTOWO

Mariusz Paszko
Redaktor Naczelny - wywiady, historia, wiedza, technologie, polityka, Kościół

Podobne

Leave a Reply

Dodaj komentarz

W górę