Ta sytuacja nie wydarzyła się w Rosji, Chinach czy innym totalitarnym kraju, ale… na południu Polski. Oto młody mężczyzna został aresztowany i trafił na tzw. dołek na 48 godzin po tym, gdy chciał wejść do legalnie wynajmowanej przez siebie nieruchomości, do której posiada także wpis w księdze wieczystej. Na tym jednak nie skończyły się jego problemy, ponieważ „niezależne sądy” i „niezależna prokuratura” chcą go jeszcze osadzić na przymusowej obserwacji psychiatrycznej. A powód? Lepiej usiądźcie.
– Kamil Dudkowski to młody mężczyzna, który został aresztowany przez policję w Nowym Sączu na 48 godzin, ponieważ próbował… wejść do własnego domu. Wszystko zaczęło się, gdy postanowił wynająć dom od starego znajomego z Nowego Sącza – podaje portal dorzeczy.pl, który opisuje całą tę kuriozalną sprawę.
Dzicy lokatorzy mają większe prawa?
Problemy Kamila Dudkowskiego zaczęły się, kiedy właściciel nieruchomości przekazał Dudkowskiemu informację o kłopotach z dzikimi lokatorami na swojej posesji. Wynajmujący nie może się pozbyć niechcianych mieszkańców, którzy od dłuższego czasu nie regulowali należności i zasłaniają się stosem dokumentów. Zainteresowany wynajmem mężczyzna nie przestraszył się takiej sytuacji.
Kiedy więc próbował wejść do własnego mieszkania, do którego dostał klucze, został aresztowany i osadzony w areszcie na 48 godzin. Co więcej, Dudkowskiego skierowano na badania psychiatryczne, a dwóch lekarzy psychiatrów po kilkuminutowym badaniu na podstawie – UWAGA! – zgrubienia na stopie (podejrzenie choroby Mortona) uznało, że trudno przesądzić, czy oskarżony jest zdrowy, czy może niepoczytalny. Wspomniana narośl powstaje u osób dużo przemieszczających się pieszo i właściwym miejscem do leczenia tego typu jest poradnia chirurgiczna.
Ponadto psychiatrzy stwierdzili, że „podczas badania mężczyzna miał »podwyższony nastrój«”. Chyba każdy byłby w takim stanie po tak bezsensownych wydarzeniach.
Warto podkreślić, że niechciani dzicy lokatorzy, którzy zalegają z płatnościami od bardzo dawna, a przy tym zasłaniają się stosami dokumentów i nieprawomocnych wyroków, uzyskali w tej sprawie status poszkodowanych…
Ostatecznie Dudkowskiego oskarżono o „zakłócenie miru domowego, utrudnianie dostępu do lokalu, stalking oraz niszczenie mienia (rozwiercenie zamków, które zostały zmienione po tym, gdy dostał klucze do posesji)”. Prawo lokatorskie zamiast chronić legalnego najemcę, Kamila Dudkowskiego, nagle przestało obowiązywać.
Ciąg dalszy koszmaru
W związku ze stanowiskiem biegłych psychiatrów Prokuratura Rejonowa zarządziła przymusową obserwację sądowo-psychiatryczną w areszcie śledczym w Krakowie. Co istotne, taką decyzję podjął asesor, a więc osoba przygotowująca się dopiero do zawodu prokuratora.
– Ta kuriozalna pomyłka – i oby tak było – sprawiła, że Kamil Dudkowski może trafić na prawie miesiąc do jednego miejsca z przestępcami i osobami naprawdę chorymi psychicznie. Właściwą decyzją Prokuratury w takiej sytuacji byłoby oczywiście skierowanie już oskarżonego Dudkowskiego na profesjonalne badania jego stanu psychicznego, o ile w ogóle takie badanie jest konieczne – podaje z kolei portal Fronda.pl.
Niestety Sąd Rejonowy w Nowym Sączu przychylił się do wniosku Prokuratury i skierował Kamila Dudkowskiego na oddział psychiatryczny. Oskarżony nie zgodził się z tym wyrokiem i złożył zażalenie, a rozprawa w ramach drugiej instancji odbędzie się już we wtorek 30 stycznia.
Dudkowski poszedł dalej i wysłał pisma m.in. do Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka, Centrum Interwencji Prawnej Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris czy Fundacji Court Watch Polska, aby bronić się przez absurdalnymi orzeczeniami i wyrokami.
Sprawą poszkodowanego zainteresował się już poseł z okręgu obejmującego Nowy Sącz – Ryszard Wilk z Konfederacji (Nowa Nadzieja).
– Oskarżony Kamil Dudkowski zgłosił się do mnie, jako że jestem posłem z jego okręgu (Nowy Sącz). Jako strona społeczna poszedłem do Prokuratury Rejonowej, aby sprawdzić, dlaczego chcą go umieścić w zakładzie psychiatrycznym w areszcie śledczym w Krakowie. Niestety nie wydano mi akt, ponieważ trafiły już do Prokuratury Okręgowej – powiedział polityk.
– Sam zainteresowany pokazał mi dokumentację, z której wynika, że został skierowany na badania psychiatryczne, ponieważ… ma chorobę stopy, a nie głowy. Na bardzo krótkim, 5-minutowym badaniu biegli psychiatrzy stwierdzili, że nie są w stanie określić, czy oskarżony jest zdrowy, czy chory. Dlatego Prokuratura, bazując na opinii biegłych, zawnioskowała o umieszczenie go na 4 tygodnie na obserwację sądowo-psychiatryczną – stwierdził Ryszard Wilk z Konfederacji, dodając, że sprawa w oczywisty sposób wygląda na kuriozalną.
Pytania dziennikarskie w trybie prasowym zostały wysłane przez dziennikarzy „Do Rzeczy” do kilku organów w Nowym Sączu, które jednomyślnie odesłały do tamtejszej Prokuratury Rejonowej. Warto podkreślić, że jej rzecznik odmówił odpowiedzi na szczegółowe pytania, „mając na uwadze dobro prowadzonego śledztwa”.
No i lektura książki „Rok 1984” George’a Orwella w takiej sytuacji może nawet nie być konieczna, bo po co książka, skoro rzeczywistość przebiła ówczesną fikcję…
Jerzy Mróz
Źródła: dorzeczy.pl, fronda.pl
Zdjęcie: Pixabay.com