Co jakiś czas świat czeka na kolejnego lidera i kolejnego zbawcę. Co jakiś czas jakiś lider lub nie lider chce być zbawcą. Nie trzeba długo szukać, historia zna ich aż za wielu. I przeważnie są to postacie negatywne, nawet jeśli porywali narody, nawet jeśli wygrywali dziesiątki bitew, jeśli zdobywali ogromne terytoria i zarobili miliardy dolarów, to zawsze, ale to absolutnie zawsze, kończyli w tym samy miejscu, w glebie. Weźmy na przykład takiego, zmarłego dwa lata temu Rockefellera. Miał przeszczepionych siedem serc plus swoje własne, razem osiem. Dożył 101 lat. I co? Gleba. Robaki albo popiół, i za kilkaset lat będzie w 100% „zintegrowany” z pierwiastkami występującymi w tejże glebie. Znów zwykła szara rzeczywistość. Kolejni, żyjący lub nie (krążą różne pogłoski) Kulczyk i Adamowicz, zabrali lub zabiorą swoje dolary w zaświaty? Stalin, Hitler i Pol Pot wymordowali miliony ludzi, podobnie jak w całej swojej historii islam. Co z nimi? Wszyscy jak jeden mąż gryzą glebę.
Dziś trochę metafizycznie z początku w odróżnieniu od moich niektórych bardziej filozoficznych tekstów.
Żeby wyciągnąć prawidłowe wnioski, warto najpierw skupić się na błędach. Są różne podejścia oczywiście. Niektórzy wolą koncentrować się na mocnych stronach, to też jest dobra metoda. Jednych motywuje krytyka, a innych pochwała, a jeszcze innych opinia ich idola itd. Jakie zatem błędy popełnili nasi dwaj wielcy wodzowie? O Marszałku Piłsudskim już pisałem, więc tylko dla przypomnienia wspomnę, że nie wychował swojego następcy i wojował z każdym, a ci po nim z kolei nie mieli farta do sojuszy. A nasz ukochany Sobieski? Oczywiście, że dobrze, że pojechał pod Wiedeń i pokonał islamską armię i powstrzymał na wiele lat islamizację Europy – i zapewnił nam honor, i pokazał potęgę polskiej husarii i polskiego ducha, i nasze dzieci i wnuki będą się miały o czym uczyć. Szkoda, że produkcji IPN o naszym wielkim królu tylko przez chwilę była promowana. Polacy – a głównie jako wodzowie Sobieski i Piłsudski – oprócz Polski i Austrii uratował tyłki Niemcom i całej Europie Zachodniej. W polityce natomiast często spotyka się ludzi zawistnych, z kompleksami i szukających rewanżu na innych za ich własne błędy, ułomności i niepowodzenia. Tak było i w tym przypadku – w przypadku Habsburgów i całego tego sprzymierzonego towarzystwa. Bo jak to oni nie byli sobie w stanie poradzić? A kto to był Sobieski? Jakiś dzikus w mniemaniu owych ‘wybrańców’ i owej ‘elyty’ (celowo nawiązuję do obecnej sytuacji w Polsce). Jak to on miał postawić warunek, że albo on będzie dowodził albo nie weźmie udziału, jeśli całe dowództwo nie zostanie przekazane pod jego berło. Bardzo ładnie to przedstawia scena w filmie ‘Bitwa pod Wiedniem’, choć myślę, że w rzeczywistości ta rozmowa mogła wyglądać podobnie, jak u Napoleona i Tadeusza Kościuszki. Kościuszko zapytał, czy za pomoc Polaków Napoleon, ustanowi Rzeczpospolitą na nowo. Ponieważ Napoleon z żołnierza zaczął przybierać rolę polityka i kręcić z jasną odpowiedzią, to usłyszał prostą ripostę polskiego oficera, żeby spie…..ł. Dosłownie. Tak to właśnie brzmi po żołniersku.
Tak więc Sobieski miał oczywiście dobre zamiary i najprawdopodobniej szybko i trafnie ocenił, że do tego kwiatu ówczesnej „zachodniej inteligencji”, nie zdającej sobie sprawy, jakie zagrożenie stanowią wojska sułtana i jak można sobie z nimi poradzić, nie da się dotrzeć inaczej, jak typowo po męsku. W Polsce nikt by się nie zdziwił takim postawieniem sprawy i żołnierskim słownictwem, ale wychuchane laleczki udające wojsko poczuły się najwidoczniej urażone. Sobieski bitwę wygrał i wrócił w chwale, ale ogromna zawiść w pustych sercach i jeszcze bardziej opustoszałych mózgach, pozostała. A król austriacki nawet nie wywiązał się ze złożonego zobowiązania i nie zapewnił polskiemu wojsku wyżywienia.
Nie trzeba było długo czekać, żeby owe rody zaczęły szykować zemstę za urażoną dumę, czego skutkiem były rozbiory, I wojna światowa, rusyfikacja i germanizacja, później znów II wojna światowa i komunizm. A wszystko przez jakiegoś chorego z zawiści i obdarzonego partactwem, jednego czy drugiego Habsburga.
W tej sytuacji, nasuwa się więc proste pytanie: czy przede wszystkim potrzebujemy drugiego Sobieskiego lub drugiego Piłsudskiego? Dla Polski jak najbardziej, moim zdaniem. Ale w przypadku Zachodniej Europy (mimo, że szkoda niewinnych ludzi rzecz jasna), zastosowałbym zdecydowanie tzw. porządek miłowania – najpierw moja rodzina, później mój kraj, a później – jeśli poproszą i odpowiednio sami się upokorzą i zapłacą, bo wojna to zawsze koszty i straty w ludziach i sprzęcie – wszyscy pozostali.
Zdjęcie: Youtube/zrzut ekramu
Leave a Reply