Dzisiaj w Katowicach odbywa się kongres wyborczy PIS. Padają propozycje zmian, zapowiedzi kontynuowania sprawdzonych rozwiązań.

Co robi PO? Walczy o stołki. Pojawia się tylko pytanie, czy będzie o co?

PSL wystartuje poza koalicją z PO – pewnie ktoś tam słusznie wyciągnął wnioski, że nie da się walczyć z Kościołem i polską tradycją próbując wciskać dewiacje i LGBT – to po pierwsze. A po drugie lepiej teraz mieć ponad 3% i nawet nie wchodząc do sejmu przeżyć na dotacjach do kolejych wyborów i wtedy spróbować powalczyć. Tzw. totalna opozycja okazała się bowiem totalną klapą.

Kukiz też wystartuje sam. Tak jak już przewidywaliśmy i pisaliśmy. Czy mu się uda dostać do sejmu, to się okaże, ale tak jak w przypadku PSL, chyba warto stawiać na własne wartości i własne programy. Koalicja Europejska pokazała, że taki sposób konkurowania z PISem jest całkowicie nieskuteczny i co więcej, wzmacnia PIS.

SLD też ma zastrzeżenia co do koalicji z PO, bo ci chcą wspólnych list do sejmu, ale do senatu już nie. Może się więc okazać, że SLD również za chwilę oświadczy, że idzie samodzielnie.

Jak wtedy wyglądałaby sytuacja?

Jak już wstępnie prognozowaliśmy w takiej sytuacji rozkład sił byłby taki, że PIS i Zjednoczona Prawica przekroczyliby 50% próg poparcia, a do sejmu dostałyby się jeszcze Kukiz i SLD.

Dlaczego?

Biedroń ucieka do Brukseli, więc nikt w jego partii nie będzie w stanie utrzymać elektoratu, który poprzechodzi do SLD i Kukiza. No może odrobinę też do PO, ale po tym jak „ciepło” Biedroń wypowiada się o PO, to niekoniecznie.

Co do PO, to po kolejnych przegranych wyborach do europarlamentu, nikt już nie wierzy w jakiekolwiek zwycięstwo tej partii. Tak więc ich wyborcy również będą woleli głosować na realne programy i realne siły. Czy po tych odejściach wyborców PO wystarczy poparcia, żeby pozostać w parlamencie? Otóż może się okazać, że niekoniecznie.

Zdjęcie: TVP.info/zrzut ekranu