Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Dziecko > Pedofilia w Kościele? 8 lat więzienia grozi poprzedniemu informatorowi Sekielskiego. Co tym razem wyjdzie na jaw, kiedy już pył opadnie?

Pedofilia w Kościele? 8 lat więzienia grozi poprzedniemu informatorowi Sekielskiego. Co tym razem wyjdzie na jaw, kiedy już pył opadnie?

Daty premier swoich produkcji Tomasz Sekielski wybiera w dość osobliwy sposób. To już z pewnością każdy w miarę uważny obserwator sceny politycznej zauważył. Tak jest także i tym razem z najnowszym dokumentem „Zabawa w chowanego”. Świadkowi do jego poprzedniej produkcji „Tylko nie mów nikomu” grozi 8 lat więzienia za oszustwo. A jak będzie tym razem? Czy informatorzy okażą się wiarygodni, a źródła potwierdzone?

W produkcji „Tylko nie mów nikomu” bracia Sekielscy mieli pokazać pedofilię wśród księży, a tak naprawdę pokazali poziom zniewalania księży przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa lub wysyłanie przez bezpiekę swoich agentów mających inwigilować Kościół. Do tego znakomicie nadawali się według bezpieki właśnie pedofile. Były na nich haki, a drugi cel ich działań polegał na podważaniu zaufania do instytucji Kościoła i księży – robiono dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Ale zacznijmy od początku …

Jakiś czas temu, zanim zaczęła się II wojna światowa, Adolf Hitler znalazł w całych Niemczech jednego księdza pedofila. Nagłośnił to tak, żeby całe Niemcy o tym wiedziały i udało mu się uciszyć Kościół w Niemczech, aby hierarchowie Kościoła mu nie przeszkadzali w planach rozpętania największej wojny dotychczas. Co zrobił dalej? Oskarżył cały Kościół w Niemczech i udowadniał, że inni księża robią to samo, aby – mówiąc bardzo obrazowo – zamknąć kościołowi gębę.

Odnoszę takie wrażenie, że zupełnie podobnie ma działać dzieło braci Sekielskich, które można w necie obejrzeć za darmo. Jak jednak wiemy – w dużym biznesie i w dużej polityce nic nie ma za darmo. Nic też nie dzieje się przypadkiem. Pojawia się więc pytanie – kto za to zapłacił? Podobno pieniądze pochodzą z datków. Wygodna forma, żeby nie podawać prawdziwych sponsorów. O nich nie oskarżam oczywiście, ale jeśli takie to oczywiste, to może zechcą udostępnić listę instytucji i kwoty? Bo osoby prywatne chroni RODO oczywiście. Nie, nie zrobią tego. Prawda?

Czemu ten film ma służyć?

Oczywiście i bez dwóch zdań pełna zgodna w napiętnowaniu każdego człowieka, tak księdza, nauczyciela, czy kierowcy ciężarówki, którzy dopuszczają się czynów gwałtu i molestowania na niewinnych bezbronnych dzieciach.

Jednak ataki braci Sekielskich są wymierzone konkretnie w polski Kościół, polskich księży i konkretnie w określone ugrupowania polityczne.

Przecież poziom pedofilii w Kościołach w USA i Australii na przykład to około 2 proc. księży. W innych krajach jest nieco mniejszy poziom tego zjawiska. Natomiast w Polsce jest to 2-3 księży na 1000, czyli 0.02 proc. Co więcej, z produkcji Sekielskich możemy się o tym dowiedzieć, że są tego świadomi. Podają ilość pokrzywdzonych dzieci, z których jeden przypadek się nie przedawnił. Gdyby to przeliczyć na ilość księży w Polsce, co już zrobiła jakiś czas temu redakcja „Wprost”, to nadal wychodzi, że ks. prof. Dariusz Oko podaje statystyki najbardziej zgodne ze stanem faktycznym. Czyli można powiedzieć, że to zjawisko jest tak statystycznie śladowe w Kościele w Polsce, że w zasadzie prawie go nie ma. A skoro go nie ma lub może dla kogoś jest paradoksalnie zbyt małe, to może warto wymyślać, że jest? Dokładnie tak samo, jak zrobił to Hitler.

Czy z związki z Niemcami też już stają się widoczne?

Warto też zauważyć, że Tomasz Sekielski był autorem materiału o seksaferze w Samoobronie. Wtedy było to przyczyną rozpadu koalicji PiS, LPR i Samoobrony. Kolejny materiał Sekielskiego, a właściwie braci Sekielskich, to wybory parlamentarne w Polsce i walka z PiS. Drugi z braci porywał się nawet na obrażanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

No i teraz mamy kolejny „niezależny” materiał w trakcie kampanii prezydenckiej. I tym razem okazuje się, że główny „bohater” bywał i z premierem Morawieckim i z prezydentem Dudą. I oczywiście, jak zawsze, jest to tylko i wyłącznie czysty przypadek, że data premiery tego filmu jest w trakcie kampanii prezydenckiej.

Może to będzie zbyt daleko posunięte spostrzeżenie, ale czy może na tą właśnie premierę czekała opozycja przy okazji podmieniając kandydatkę Małgorzatę Kidawę-Błońską, która zaliczyła wszystkie możliwe doły sondaży i wszystkie szczyty wpadek i na koniec została „kozłem ofiarnym”? A przecież była jedynie produktem kampanii politycznej opozycji, jej programu i taktyki walki. Produktem w pełni oddającym to, czym PO dzisiaj jest.

Bardzo dobrze się stało, że prymas Polak od razu przeprasza za takie incydenty w Kościele i kieruje sprawę do papieża za pośrednictwem Nuncjusza. Bardzo dobrze. Nie może być miejsca na takie nadużycia w Kościele. Tym bardziej, że najwidoczniej bezpieka i WSI-oki tracą tam wpływy. Warto z tej sytuacji skorzystać i oczyścić Kościół z tych śmieci.

Co ciekawe, po poprzednim materiale Sekielskich, Kościół jest jedyną instytucją, która podjęła działania walki z pedofilią i molestowaniem dzieci w swoich strukturach. Są dostępne telefony w diecezjach, gdzie takie incydenty można zgłaszać, a papież Franciszek wydał nakaz księżom, zakonnikom i zakonnicom zgłaszania takich przypadków, gdyby one miały miejsce wśród ich współbraci lub sióstr zakonnych.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Otóż Sekielski ma ponoć wydać jako wydawca bardzo dobry materiał Mariusza Zielke o pedofilach wśród świata elit medialnych, politycznych itp. No ale z wydaniem tego materiału aż tak się nie spieszy jak widać i nawet o tym nie mówi w wywiadach. Spieszy się natomiast z tropieniem księży prawie jak w „Polowaniu na czarownice”. Jakaś dziwna hipokryzja wkrada się jak widać w działania niezależnego dziennikarza i reżysera, który żyje z datków. Może na tym polega problem, że zazdrości tych datków i tego autorytetu Kościołowi. A może coś jeszcze?

Może też być tak, nie wiem i nie oceniam, ale … może jest po prostu funkcjonariuszem sterowanym z pilota? No bo przecież nie można być tak ślepym, żeby nie czytać danych i ich nie rozumieć. Na jego poziomie moim zdaniem zdecydowanie nie wchodzi to w grę.

Zbyt daleko posunięte pytanie?

To tylko jednak pytanie filozoficzne, bo filozofia jest umiłowaniem prawdy, jest nauką poszukującą prawdy. A tylko prawda nas wyzwoli.

Panie Sekielski, prosimy o prawdę!

Zdjęcie: yt/radio zet

Jan Ptasznik
Dziennikarz, publicysta - polityka, gospodarka, filozofia, socjologia
http://strefawolnejprasy.pl/

Podobne

W górę