Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Bezpieczeństwo > Kolejne dziecko zagryzione przez psa – winni właściciele czy ustawodawca?!

Kolejne dziecko zagryzione przez psa – winni właściciele czy ustawodawca?!

Znów kolejne dziecko zostało zagryzione przez psa. Niewyobrażalny horror i cierpienie do końca życia dla rodziców, którzy stracili syna oraz straszna męka dla dziecka, które z rozszarpaną szyją umierało przez 3 dni. Wszyscy zadają sobie teraz pytanie kto zawinił i czy można było tego uniknąć? Może gdyby prawo surowiej karało właścicieli agresywnych psów, takich sytuacji byłoby znacznie mniej…

Do ostatniej tragedii doszło w poniedziałek w Przemyślu. Dwunastolatek wybrał się w odwiedziny do domu młodszego o rok kolegi. Tam, zamiast zabawy, doznał niewyobrażalnego cierpienia zaatakowany przez jednego z dwóch psów psa rasy amstaf. Pogryziony został nawet młodszy chłopiec, który próbował ratować kolegę.

Mimo prób hospitalizowania dwunastolatka, chłopca nie udało się uratować. Nastolatek zmarł w czwartek. Jego stan był krytyczny. Doznał głębokich ran szyi, twarzy i klatki piersiowej, miał też złamaną rękę. Oba psy rasy amstaff trafiły do schroniska. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Przemyślu.

Kto zawinił – czy można było uniknąć tragedii?

Otwartym pozostaje pytanie gdzie byli rodzice, czemu nie zabezpieczyli psów i jak mogli dopuścić, by stały się one tak agresywne? Czy tej, jak i innych tragedii z udziałem psów rozszarpujących ludzi i zwierzęta, można byłoby uniknąć gdyby ustawodawca przewidział bardzo restrykcyjne kary dla właścicieli, którzy celowo lub też poprzez nieumiejętne wychowanie lub brak odpowiedniego zabezpieczenia zwierząt, sprawiają, że ich podopieczni stają się maszynami do zabijania?

Tak! Tym właśnie stają się zwierzęta niewłaściwie wychowywane. To maszyny do zabijania! A przecież na broń trzeba mieć pozwolenie… Tymczasem właściciele agresywnych zwierząt bardzo często są bezkarni!

Z reguły w takich przypadkach winę zrzuca się na zwierzę, które jako „agresywne” trzeba uśpić… Znów kolejny amstaf pogryzł dziecko. Bo jak wszyscy mówią: „To taka agresywna rasa”… Otóż nie! Psy są niepotrzebnie demonizowane, a przecież za zachowanie i zabezpieczenie zwierzaków, odpowiadają właściciele! To właśnie oni są winni.

Ale winny jest też ustawodawca. Kilka miesięcy temu w mediach huczało o weteranie, który ukrywał się z pumą Nubią w lesie. Początkowo trzymał ją w wielkiej wolierze przypominającej ogromne terrarium przy domu. Dziki, choć oswojony kot, zachowywał się jak zwierzątko domowe. Spał z właścicielem w łóżku i łasił się jak mały kociak.

Choć zwierzę było łagodne, szczęśliwe i dobrze zabezpieczone, to sąsiedzi twierdzili, że się go bali, więc organy państwowe postanowiły pumę zabrać i umieścić w klatce w zoo w Poznaniu, gdzie za kratami miała zostać do końca życia. Właściciel kota uciekł z pumą do lasu. Historię tą poznała cała Polska, po tym jak właściciela pumy ścigano dronami przez antyterrorystów jak kryminalistę!

Tymczasem, każdy może posiadać psa, który przecież tak jak puma, może wyrządzić komuś krzywdę. Malutki pitbull ma nacisk szczęki o wartości 150kg, a do tego tak zwany szczękościsk. Oznacza to, że gdy raz ugryzie, to nie chce puścić ofiary. Ponadto większość dużych i średnich psów bez problemu miażdży zębami kości.

Nie chodzi jednak o to by wybierać, które rasy mogą być niebezpieczne i których nie można hodować, a które na pewno będą łagodne, bo krzywdę człowiekowi może zrobić nawet mały kundelek. Warto jednak byłoby wprowadzić zapisy do prawa, które regulowałyby kwestie odpowiedzialności za agresywne zachowania zwierząt bez względu na ich rasę czy gatunek.

Jeśli pies nie został odpowiednio zabezpieczony lub wychowany przez właścicieli i doszło do sytuacji, gdzie zagryzł dziecko, to właściciele takiego zwierzaka powinni być sądzeni jak za napad z bronią w ręku! Bo wówczas tak zwierzę zostało wykorzystane… Jak maszyna do zabijania.

Jeśli ktoś nie umie zabezpieczyć lub wychować jakiegokolwiek zwierzęcia, to bez względu czy rasa uznawana jest za łagodną czy groźną, prawo powinno być tak skonstruowane, by taka osoba liczyła się z konsekwencjami swojego nieudolnego wychowywania zwierzęcia i jeśli sobie z nim nie radzi to powinna go oddać w dobre ręce nim dojdzie do tragedii. Nawet jeśli ma to zrobić jedynie ze strachu przed karą, a nie z obawy o czyjeś zdrowie lub życie.

Powinna liczyć się z tym, że jeśli podopieczny zaatakuje inne zwierzę lub człowieka, albo nie daj Boże, zagryzie człowieka, to właściciel takiego zwierzęcia odpowie za to jak za nieumyślne czy też celowe zabójstwo z bronią w ręku! Tymczasem właściciele takich zwierząt często sami są agresywni i bezkarni.

Niektórzy po prostu nie umieją wychować psów. Inni celowo uczą ich agresywnych zachowań. Gdy dojdzie do tragedii winę zrzuca się na psa, media rozpisują się o agresywnych rasach, a właściciel albo nie ponosi żadnych konsekwencji, albo są one bardzo nieadekwatne w stosunku do tragedii jakiej dopuści się zwierzę próbujące zadowolić swojego opiekuna.

Agresywne rasy czy agresywni i bezkarni właściciele używający zwierząt jako maszyny do zabijania?

Najczęściej demonizowane są amstafy bo jednak najczęściej dochodzi do tragedii przy użyciu właśnie tych ras. Czy faktycznie są bardziej agresywne od innych ras? Otóż nie! Amstafy bardziej niż inne rasy uczą się od właścicieli i przyjmują takie zachowania, jakie w ich rozumieniu zadowalają właścicieli…

To zwierzę może być istną maszyną do zabijania! Owszem. Sama kilka lat temu pisałam artykuł o nielegalnych walkach psów, gdzie wyniki śledztwa pokazały, że to właśnie amstafy są najbardziej pożądaną rasą wśród właścicieli-kryminalistów czerpiących zyski z walk psów. Amstaf może jednak być łagodny jak baranek…

Wszystko zależy od tego, jak zostanie wychowany. Prosty przykład – ja i mój znajomy wzięliśmy po szczeniaku od suki rasy amstafa. Szczeniaki były z jednego miotu. Znajomy bardzo agresywnie bawił się ze swoim. Uderzał go zrulowanym ręcznikiem żeby pies złapał za koniec, a następnie się przeciągali. Zimą łapał go za pysk dłońmi w skórzanych rękawicach czym również prowokował do agresywnych zabaw.

Na efekty takich „zabaw” nie trzeba było długo czekać. Pies zaczął ganiać i rozszarpywać koty. Na spacerach rzucał się na inne psy. Bardzo często kończyło się to tragicznie dla zwierząt, które nie miały z nim szans. Mimo częstych interwencji policji nic się nie zmieniało. W końcu pies chcąc się „bawić” zaatakował narzeczoną człowieka, który tak nieodpowiedzialnie go wychowywał. Zabawy w rękawicach po prostu utwierdziły psa w przekonaniu, że ludzka ręka, czy też inna część ciała, to jego zabawka. Pies skończył na łańcuchu bo wszyscy się go bali. Atakował nawet właściciela.

Dla porównania mój pies, z tego samego miotu, był łagodny jak baranek. Zabawy sprawnościowe to były skoki przez przeszkody lub wspinanie się na obiekty. Choć przynosiło mu to trochę trudu, nie atakował nawet kotów, które wchodziły na posesję. Wystarczyło kilka razy ukarać go za nawet mały przejaw agresji i traktować jak przysłowiowego członka rodziny. Spał razem z dzieckiem w łóżku, zawsze dostawał swoją porcję deseru od domowników.

Córka, gdy była malutka potrafiła wkładać mu rączki do pyska, lub włożyć palec do oka albo pociągnąć za ucho. Oczywiście był to etap nauki chodzenia i poznawania tego, jak się traktuje zwierzęta. Do czego jednak zmierzam… Pies nigdy nawet na nią nie warknął! Mogła podpełznąć mu do miski i wyjąć psu jedzenie, a pies nigdy nawet nie szczeknął. Ale psa trzeba tego nauczyć…

Nie każdy umie wychować psa – ofiarami są zarówno ludzie jak i zwierzęta

Amstaf powinien być ukarany nawet za rozszarpanie czy obgryzanie pluszowej zabawki emitującej zwierzątko lub lalki, która potem może mu się skojarzyć z człowiekiem. Tak bowiem właśnie psy tresowane są przez właścicieli-kryminalistów do walk zwierząt. Nie można takiego psa prowokować do agresywnych zabaw. Właściwie wychowany pies to bardzo mądry przyjaciel, który nie skrzywdziłby nawet motylka i spokojnie zaopiekuje się dzieckiem, gdy to się potknie lub zgubi zabawkę.

Niestety nie każdy kto posiada psa, potrafi zająć się nim w odpowiedni sposób i dochodzi potem do tragedii ,w których ludzie stają się ofiarami psów. Ale cierpią też zwierzęta, które niewłaściwie wychowane, są potem zamykane w klatkach, izolowane, wiązane na łańcuchach i skazane na samotność lub po prostu eutanazję – tzw. „uśpienie”.

Może zatem warto raz jeszcze przyjrzeć się temu prawu i tak skonstruować ustawy, by właściciele agresywnych zwierząt nie czuli się bezkarnie i nie używali swoich podopiecznych jak zabójców? O to gorący apel do polityków, którzy być może czytają tekst. Nie bądźmy obojętni. Bo zaczyna się od rozszarpywania zabawek, innych zwierząt, a wreszcie życie mogą stracić inni ludzie…

Zwierzęta są takie, jak je wychowamy. Powyżej wymienione przykłady jasno wskazują, że nawet dzika puma może zachowywać się jak domowy kotek, natomiast domowy pupil może stać się zabójcą. Niektórzy mają talent do poskramiania dzikich zwierząt. Inni natomiast nie umieją wychować ras potocznie uważanych za łagodne.

Ataki agresywnych psów – właściciel powinien odpowiadać jak za napad z bronią w ręku?

Gdyby jednak kary zarówno za znęcanie się nad zwierzętami, jak i za szkody czy agresywne zachowania naszych zwierząt w stosunku do innych zwierząt i ludzi, były wyższe i bardziej rygorystyczne, mogłoby to stanowić przestrogę dla nieodpowiedzialnych właścicieli, aby zwierzęta traktowali z szacunkiem i by uniknąć podobnych sytuacji na przyszłość, gdy jakieś zwierzę na spacerze atakuje psa sąsiada, a właściciel się śmieje lub dochodzi do tragedii, gdzie śmiertelną ofiarą staje się bezbronne dziecko.

Obecnie właściciel agresywnego psa może zostać ukarany mandatem w wys. do tysiąca złotych lub nawet 5 tys., jeśli pies zaliczany jest do ras agresywnych. Kara jak za wejście do sklepu bez maseczki… Jedynie w skrajnych przypadkach jest mowa o areszcie. A są to i tak zaostrzone przepisy, które zmieniły się w 2018 roku.

Po sierpniowym incydencie w Krakowie, gdzie amstaff na spacerze zaatakował psa mniejszego innej rasy, a właściciel agresywnego psa jeszcze miał pretensje i groził poszkodowanym, za co grozi mu grzywna w wys. 1 tys. zł i do dwóch lat pozbawienia wolności, poseł Bogusław Sonik właśnie w związku z tym zdarzeniem oraz z sierpniowym atakiem amstaffa na dziewczynkę bawiącą się na placu zabaw w Głogowie skierował interpelację do szefa MSWIA Mariusza Kamińskiego pytając, czy nie należy wprowadzić obowiązku noszenia kagańca i smyczy przez rasy psów niebezpiecznych znajdujących się w przestrzeni publicznej bez wyjątków i czy nie należy rozszerzyć wykazu ras psów uznawanych za agresywne?

Agresywni właściciele z groźnymi psami często budzą w parkach i na publicznych wybiegach dla psów większy strach i popłoch niczym uzbrojeni przestępcy z karabinem w ręku. Nagrany w sierpniu film i umieszczony w mediach publicznych pokazuje taką właśnie sytuację.

Tu jednak należało by się zastanowić, czy nie warto rozszerzyć kar i interpretacji przestępstw dokonywanych przez właścicieli agresywnych zwierząt. Dla porównania za napad z bronią w ręku grozi kara pozbawienia wolności od 3 do 15 lat. Źle wychowany i agresywny pies jest w stanie rozszarpać człowieka na strzępy. Może więc ataki z użyciem psów warto byłoby kwalifikować właśnie jako napady z użyciem broni?

Paulina Matysiak
Redaktor - wywiady, kultura, pisarka, felietonistka
http://www.strefawolnejprasy.pl

Podobne

W górę