Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Polityka > W czyjej drużynie gra Austria … i Soros (Archiwum)

W czyjej drużynie gra Austria … i Soros (Archiwum)

Nie wiem, czy przyszły kanclerz Austrii jest świadomy, do czyjej bramki gra, ale z całą pewnością sprawa nie jest taka do końca oczywista. Już pisałem w jednym z moich poprzednich artykułów, że problem Jana III Sobieskiego polegał na tym, że był za dobry, za prostolinijny i za szczery w kontaktach z Habsburgami. Warto też dodać, że wojska radzieckie wycofały się z Austrii zaledwie 50 lat temu, a flaga Austrii do dzisiaj nie została zmieniona.

Jeśli bowiem sam wielki Junker już nie jest taki pewny w całowaniu i czuje pewien respekt, a przyszły kanclerz pozwala sobie wobec takiej osobistości Unii Europejskiej robić kwaśne miny, to coś musi być na rzeczy. To bardzo młody i bardzo zdolny polityk, ale wiemy doskonale, że w polityce i dużym biznesie nigdy nic nie dzieje się przypadkiem. Nic też nie jest dane raz na zawsze – ani pokój, ani pieniądze ani nawet relokacje imigrantów. Wszyscy również doskonale wiemy, że Donaldowi Tuskowi w sprawach troski o Polskę ufać nie można, bo ani nie jest do końca Polakiem, nie broni Polski, ani nawet – podobno – nie jest do końca Niemcem. Wynika z tego, że tak na prawdę jest – kimś nie do końca. Jeśli zatem ten właśnie Tusk zaczyna się wypowiadać o nieskuteczności programu kwotowych relokacji imigrantów, jeśli Junker hamuje się z wylewnością, jeśli Soros wydał 18 mld USD na tzw. propagowanie demokracji, to pojawia się kilka – moim zdaniem prostych – pytań i wątpliwości.

Zanim do nich przejdę, dobrze jest sobie przypomnieć, że we wspomnianych dużych biznesach i polityce, należy podążać śladem pieniądza. Do jakich krajów więc trafiły te pieniądze i do jakich organizacji? Ich pochodzenie też jest dość niejasne. Sam Soros natomiast chyba już zwąchał pismo nosem i zorientował się, że z Prezydentem Trumpem i generalnie administracją USA nie da sobie rady, więc pieniądze rzutem na taśmę przelał do zależnych od niego tzw. organizacji pozarządowych. Mogą też zostać dołączone do tego inne fundusze z innych źródeł. Nikt nie powiedział, że to wszystko.

No i właśnie dochodzimy do kilku szczegółów. Po pierwsze Węgry już zakazały u siebie funkcjonowania organizacji należących do Sorosa. On sam jest ścigany listami gończymi w wielu krajach. Teraz do tej listy krajów dołącza Austria, która jak mnie pamięć nie myli, nigdy nie była przyjazna Polsce. Weźmy po kolei: rozbiory, Hitler pochodził z Austrii i został przetransferowany do Niemiec na wodza po słynnej demonstracji siły Związku Sowieckiego w 1935 roku (o tym warto szerzej napisać, bo najprawdopodobniej wtedy zapadła decyzja, żeby zniszczyć Rosję i wywołać II wojnę światową), a już po wojnie austriackie firmy również zdrowo doiły nasz budżet. I nagle teraz mielibyśmy uwierzyć w prostolinijność i dobre intencje Austrii dla Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski. Nawet w to, że podobno są prawicowi. No cóż. Do mnie to jakoś nie przemawia.

Wróćmy więc do pytań i tematu pieniędzy wytransferowanych przez Sorosa. Jeśli nie pójdą one do organizacji na Węgrzech i w Austrii i do żadnego z krajów, gdzie działalność George Sorosa jest zakazana prawem, to do jakiego kraju lub krajów mogą trafić i na co mogą zostać przeznaczone?

Prawda, że pytanie jest dość zasadne?

No więc, na moje oko, są obecnie dwie zasadnicze możliwości. Po pierwsze jest to Katalonia, ponieważ tam sprawa cały czas się zaognia. Po drugie, Polska, ponieważ tu nikt się nie słucha unijnych technokratów.

W Katalonii nałożyło się kilka tematów. Pierwszy to ten, że premier Katalonii nie odprowadził należnych podatków do budżetu Hiszpanii, które następnie wytransferował na konto w Szwajcarii. Ponieważ Hiszpania jest na etapie wprowadzania nowego prawa podatkowego dla najbogatszych, to granie na uczuciach wolnościowych Katalończyków jest już prostym wyjaśnieniem, dlaczego owemu premierowi zależy na ‘autonomii’ Katalonii. Po drugie, o czym już pisałem, tym ruchom z boku dokładnie się przyglądają islam i grupy ‘postępowego lewactwa’, między innymi ze struktur UE i nie tylko. Moim zdaniem po to, żeby wprowadzić zamieszanie, następnie oderwać Katalonię i zrobić tam państwo islamskie. Państwo w Europie z dostępem do morza. Czego chcieć więcej. Budowanie baz wojskowych i szkoleniowych, transport broni i nowych, chętnych walczyć muzułmanów, stanęłoby otworem.

Miejmy nadzieję, że do tego jednak nie dojdzie.

Z Polską jest inaczej. U nas cały czas, na szczęście, jest ulokowany bardzo duży kapitał zagraniczny i obecny rząd nie robi zbyt gwałtownych ruchów, stale angażując zagraniczne inwestycje z krajów bezpiecznych, takich jak USA, Japonia czy Chiny. To sprawia, że wywoływanie wojny w sensie dosłownym w naszym kraju nikomu się nie opłaca i nikomu nie jest na rękę. Poza muzułmanami oczywiście, bo dla nich im większy bałagan tym lepiej. Mam też wrażenie, że w tym względzie niestety pewna rola może być zaplanowana dla Turcji, ale to temat na inną okazję. Pieniądze Sorosa mogłyby więc pójść w Polsce na tzw. wojnę informacyjną, dezinformacyjną i propagandową i myślę, że tak to właśnie jest planowane i przygotowywane. Planowane jest tworzenie w pełni nowoczesnej wojny informacyjnej. Walczy się w końcu o umysły ludzi, umysły wyborców. W konsekwencji oczywiscie, o dalsze drejowanie Polski i Polaków. Przykłady z fejkowymi wejściami i obciążeniami były raczej tylko pewną próbą, można powiedzieć generalną.

Można więc by podsumować dzisiejszy tekst w ten sposób, że znów się o nas biją, a raczej o nasze pieniądze i wpływy w naszym kraju. Ale nie mają dobrych zamiarów. I nigdy ich nie mieli.

Pozdrawiam Państwa, jak zawsze serdecznie.

Jan Ptasznik
Dziennikarz, publicysta - polityka, gospodarka, filozofia, socjologia
http://strefawolnejprasy.pl/

Podobne

Leave a Reply

Dodaj komentarz

W górę