Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Polityka > Jakie uprawnienia odebrać samorządom?

Jakie uprawnienia odebrać samorządom?

Po tym, co zaczęli już jakiś czas temu wyczyniać niektórzy przedstawiciele samorządów podpisując deklarację o dobrowolnym przyjmowaniu imigrantów poza kontrolą państwa i wbrew większości polskiego społeczeństwa, można śmiało stwierdzić, że komuś się zdecydowanie pomieszały funkcje samorządowe z funkcjami centralnymi państwa. A używając jeżyka młodzieżowego, że komuś po prostu palma odbiła. Zaczęło to zdecydowanie przypominać bezhołowie.

Pewnym epitafium tego toczącego się procesu chorobowego było ogłoszenie w Gdańsku tzw. tez samorządowych, postulujących w sensie dosłownym rozbicie dzielnicowe Polski. Pojawia się więc zasadne pytanie, jak w kraju demokratycznym i praworządnym mogło dojść do absurdów o takiej skali?

Pewnym wytłumaczeniem jest niemiecka koncepcja Europy regionów, inaczej Europa federalistyczna, według której – o co głośno wołała swego czasu Angela Merkel – państwa narodowe miałyby się zrzec dominującej roli w swoich ojczyznach na rzecz centrali w Brukseli. Co w rzeczywistości oznaczałoby podporządkowanie się Niemcom i Francji, z dołożeniem swojej części zarządzania przez Holandię i Belgię zapewne. No i z czasem znajomym królika. Można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że powstałby z tego pewien miszmasz, zlepek wynarodowionych i pozbawionych kultury i tożsamości grup ludzi. Oczywiście pozostałaby „kultura i tożsamość idealna” – niemiecka. Innymi słowy coś na wzór IV Rzeszy. Natomiast skutki III Rzeszy odczuła już cała Europa i kawałek świata, a najbardziej Polska i wszyscy doskonale je znamy. Nie ma do czego wracać.

Po przegranych wyborach przez PO okazało się, że zbyt duże uprawnienia dla samorządów są pewnym kukułczym jajem, bo to samorządy wypłacają pensje nauczycielom, to samorządy wydają pieniądze na drogi, a przecież drogi są państwowe. Wreszcie samorządy, pewnie na wzór niemieckich landów albo amerykańskich stanów, mogłyby tworzyć własną administrację, sądy, wojsko, policję i służbę zdrowia. Czyli stałyby się takimi małymi, nie mającymi znaczenia strategicznego państewkami, które bez kłopotu mogliby Niemcy czy Rosjanie podbijać jeden po drugim. Prawda, że to czysty absurd, a przykładów tego typu można mnożyć.

Ważne jednak są sprawy dla nas bieżące i dotyczące naszego rodzimego podwórka. A co mieliśmy do tej pory? Ano na przykład strajk nauczycieli, którym po zmianach, dokonanych jakiś czas temu, pensje wypłacają samorządy. Mogłoby to powodować i czasem powoduje mylne wrażenie, że samorządy są pracodawcą dla nauczycieli. A przecież tak nie jest. Wszyscy podatnicy są ich pracodawcą, a nadzór sprawuje Ministerstwo Edukacji w oparciu o Konstytucję RP i programy nauczania opracowane przez to właśnie ministerstwo. Skutki mylnego odczytywania kompetencji samorządu mieliśmy już w Warszawie i Gdańsku – w Warszawie poprzez tzw. deklarację LGBT+, a w Gdańsku przez wprowadzanie tzw. programu LOVE, który jest potajemnie i pewnym zakresie już realizowany w gdańskich szkołach i przedszkolach.

Na poziomie samorządów biurokracja jest zbyt rozbudowana (na poziomie centralnym zresztą też, ale to na inną okazję), co powoduje tworzenie klik, nepotyzm i w konsekwencji często marnotrawienie publicznych pieniędzy, jak chociażby słynny koncert Madonny w Warszawie, czy plajta firmy, która miała przebudować Nabrzeże Wiślane – również w Warszawie.

Jest tych obszarów więcej, ale dzisiaj skupię się głównie na edukacji, ponieważ zbliża się rok szkolny, a nauczyciele ponoć znów chcą „strajkować”.

Otóż uważam, że pensje nauczycielom powinno wypłacać bezpośrednio Ministerstwo Edukacji, ponieważ to właśnie ministerstwo z upoważnienia obywateli Polski sprawuje bezpośredni nadzór nad pracą nauczycieli. To właśnie ministerstwo, o czym też już mówiłem w moich „Opiniach SWP” powinno też rozliczać nauczycieli z poziomu i jakości kształcenia. Jako szkoleniowiec, wykładowca i nauczyciel akademicki, a od prawie 15 lat również nauczyciel języka angielskiego, nie jestem w stanie znieść bzdur jakie czasem płyną z ust niektórych nauczycieli, że mianowicie „uczeń jest głupi”. Otóż nie ma głupich uczniów, są tylko niekompetentni nauczyciele. Uczniowie jak to uczniowie, jeden ma talent do geografii, a inny do języków obcych, czy też będzie dobrym sportowcem. A jeszcze inny zostanie murarzem czy ślusarzem, albo mechanikiem czy spawaczem. Rolą nauczyciela jest rozpoznanie zdolności i talentu ucznia i pomoc mu w jego rozwoju.

Struktura społeczna wygląda tak, że nie każdy będzie lekarzem czy dyrektorem, albo księgową. Muszą też być stanowiska pracownicze i one stanową zwykle około 75-85% całego społeczeństwa, w zależności od kraju czy regionu. Nawet te stanowiska o najniższym prestiżu społecznym są ważne w kontekście całego społeczeństwa. Mówienie więc na przykład, że program 500+ wspiera rynsztok i margines społeczny, jest zwyczajnym chamstwem i brakiem szacunku do drugiego człowieka. No chyba, że to zwykłe nieuctwo!

Podsumowując uważam, że wiele funkcji w wielu obszarach powinno być w Polsce na nowo scentralizowanych i do tych obszarów na pewno należy edukacja. Na temat innych obszarów może dobrze byłoby, żeby się wypowiedzieli ci, którzy są w tym zdecydowanie bieglejsi ode mnie.

Zdjęcie: pxhere.com

Mariusz Paszko
Redaktor Naczelny - wywiady, historia, wiedza, technologie, polityka, Kościół

Podobne

Leave a Reply

Dodaj komentarz

W górę