Wywiad z Edytą Sieradz-Gnatowską i Anetą Sieradz
Zaczęło się od dziecięcej rywalizacji, pierwszych sukcesów w konkursach i udziału w warsztatach literackich. Tak siostry Edyta Sieradz i Aneta Sieradz-Gnatowska zdobyły kilkuletnie doświadczenie w tworzeniu i prezentowaniu wierszy na scenie. Dziś przygotowują się do wydania wspólnego tomiku, a niedawno zdobyły kolejne doświadczenie nagrywając poezję w profesjonalnym studiu nagraniowym.
Choć prywatnie są jak ogień i woda, może właśnie to niecodzienne połączenie sprawia, że ich wiersze znane są m.in. z dziewiątej już antologii pt. „OKO” oraz towarzyszącego jej audiobooka „Ucho”, którą prezentowały przed publicznością jako pokłosie warsztatów literackich prowadzonych przez Adriana Szarego w SCM Arka. To jednak nie jedyne warsztaty literackie, na których siostry Sieradz szlifują swą twórczość.
Aneta jest młodsza i bardziej spontaniczna. Ukończyła studia kulturoznawcze, a na co dzień pracuje w firmie zajmującej się prywatną opieką medyczną. Od kilku miesięcy z zamiłowaniem uczy się norweskiego. Edyta, która od dziecka stawiała Anecie wysoką poprzeczkę, jest nauczycielem wspomagającym. W wolnych chwilach staje przed obiektywem biorąc udział w sesjach zdjęciowych.
PM: Jak idzie zbieranie materiałów do Waszego wspólnego tomiku poezji?
ESG: Powolutku. Nad indywidualnymi tomikami myślimy już od dłuższego czasu. Po konsultacjach z Adrianem Szarym, który prowadzi warsztaty literackie w SCM Arka, ustaliłyśmy, że nasz pierwszy tomik będzie tomikiem wspólnym. Chyba nie było jeszcze takiego „siostrzanego” duetu. Gromadzimy teksty i niebawem zabierzemy się do pracy nad tomikiem.
AS: Na pomysł wpadłyśmy już dawno tradycyjnym „skoro ktoś może to my też możemy”. Póki co zbieramy informacje, kto i jak mógłby nam pomóc w wydaniu i jak przebiega sam proces wydania.
PM: Co charakterystycznego znajdziemy w Waszych wierszach?
AS: Wiersze Edyty uspokajają, koją, prowadzą do domu, otulają jak kocyk. Są malownicze, barwne, a zarazem czyste i przejrzyste. Kiedy ich słuchasz, zamykasz oczy, a kiedy je otworzysz siedzisz na babcinym kufrze na strychu lub na środku łąki w maju. Są kobiece i delikatne – takie jak Ona.
ESG: Teksty Anety to historie nie z tego świata. To refleksje nad rzeczywistością tak głębokie, jakby wydarte ze snów. Jej poezja jest bardzo plastyczna i choć często dotyczy niematerialnych sfer, obrazy z niej niemal snują się nad powierzchnią tekstu. Tam kiedy coś boli, boli do szpiku kości, kiedy coś jest straszne – drży jeszcze długo po tym, jak ucichną słowa. Jeśli coś jest piękne, czyste i radosne – lśni z daleka.
PM: Razem pracujecie nad wierszami?
ESG: Często słyszymy to pytanie. A pytający, dziwią się, gdy odpowiadamy, że zazwyczaj nawet nie mamy pojęcia, że któraś z nas napisała coś nowego lub nad czymś pracuje. Wyjątki robimy tylko wtedy, gdy mamy jakiś „deadline”, więc wtedy zwykle poganiamy się nawzajem.
AS: Zazwyczaj słyszę teksty Edyty po raz pierwszy na warsztatach literackich. A ona czyta moje, kiedy wysyła je za mnie, bo ja zapomniałam, a goni nas termin. Jeśli zapyta mnie o zdanie, podpowiem, ale staram się nie narzucać bo sama nie chciałabym tego z jej strony.
PM: Jak na co dzień dogadujecie się jako siostry?
ESG: Ja jestem tą starszą, nudną siostrą. Aneta jest ode mnie młodsza o 3 lata. Czasem to niewiele, a czasem wydaje się, że dzielą nas całe epoki. Aneta to wulkan, który tylko czasem drzemie. Od zawsze była tą śmielszą, weselszą, bardziej towarzyską. Jako dzieci częściej się sprzeczałyśmy. Teraz żyjemy we względnej symbiozie. Myślę, że moje życie bez młodszej siostry byłoby strasznie nudne i puste. Choć bardzo się różnimy, nie zamieniłabym Anety na żadną inną siostrę.
AS: Te 3 lata, o które Edyta jest starsza, kiedyś wydawały mi się murem nie do przeskoczenia. Mimo, że dziś łączy nas o wiele więcej, nasze charaktery to nadal dwa przeciwstawne bieguny. Edyta zawsze była lepszą córką, uczennicą, studentką. Jest ambitna, sumienna, poukładana w swoim bałaganie, wie czego chce. Kiedyś chciałam jej bardzo mocno dorównać, ale kiedy zrozumiałam, że nie muszę, zrobiło się łatwiej. Ja farbuję włosy na kolorowo, spontanicznie kupuję bilet na samolot, a kiedy coś zawalę to wiem, że zawsze mam kogoś kto przyjdzie z odsieczą bez zbędnych pytań.
PM: Kiedy odkryłyście w sobie pasję twórczą?
AS: Od dziecka uwielbiałam pisać, zapisywać to jak minął mi dzień, co czuje, co mnie porusza. Pamiętniki zapisane po brzegi zaczęły się piętrzyć na półce. Po pewnym czasie doszły do tego zeszyty, w których zaczęłam opisywać fikcyjne postacie, urywki dialogów, nakreślać scenerię, czas wydarzeń a nawet szkice wyglądu głównych bohaterów. Miałam wtedy może 11-12 lat i żadnej z nich nie skończyłam, ale z sentymentem lubię do dziś przeglądać te zapiski. Poezją zaczęłam się interesować zaraz po tym jak zrobiła to Edyta. Pomyślałam, skoro ona to i ja. Początki były ciężkie. Edyta była starsza, znała więcej słów i więcej czytała, ale nie poddałam się. Mogę więc śmiało powiedzieć, że pisanie poezji zawdzięczam siostrze, a właściwie siostrzanej rywalizacji.
ESG: Moja „przygoda z pisaniem poezji” zaczęła się w szkole podstawowej. Napisałam wtedy pierwszy tekst na konkurs tematyczny, w którym udało mi się zdobyć nagrodę. Potem, w gimnazjum i liceum zaczęłam pisać na szkolne akademie i konkursy organizowane przez Resursę, jak np. „Nastolatki wiersze piszą”. Ciepłe słowa i wyróżnienia nie pozwoliły mi porzucić pisania. Potem Aneta trafiła na warsztaty prowadzone w Arce, gdzie była wolontariuszką. Po kilku spotkaniach dołączyłam do niej. Od tamtej chwili minie niebawem 10 lat. Wiersze pisała też kiedyś nasza Mama. Do dziś zachowały się chyba tylko dwa utwory. Zapiski Mamy przepadły lata temu. Ale może dzięki tej „rodzinnej historii” dziś rozmawiamy o poezji?
PM: W jakich warsztatach literackich brałyście udział?
AS: Od prawie 10 lat z przerwami jesteśmy związane z warsztatami prowadzonymi przez Adriana Szarego w Arce i wiele im zawdzięczamy. Dzięki nim i samemu Adrianowi miałyśmy szanse na pierwsze publikacje i wystąpienia. Zarówno ja i Edyta miałyśmy swoje wieczory literackie. W zeszłym roku trafiłyśmy na warsztaty Pawła Podlipniaka, co było interesującym doświadczeniem. Tworzyliśmy parafrazy znanych tekstów, czasem nad jednym swoim tekstem pracowaliśmy przez kolejne tygodnie. Wspólnie staraliśmy się udoskonalać swoje wiersze.
ESG: Warsztaty prowadzone przez pana Pawła Podlipniaka w Amfiteatrze to zupełnie inne spotkania. Prowadzący miał odmienny stylu i podejście do warsztatowicza. Inna była też formuła zajęć. Warsztaty w Arce trwają od lat i są otwarte dla wszystkich. Spotykamy się raz, dwa razy w miesiącu. Warsztaty w Amifteatrze miały z góry określony wymiar. To było sześć cotygodniowych spotkań dla uczestników, którzy przeszli „wstępną selekcję”. To był czas intensywnej, ale bardzo owocnej pracy.
PM: Jaką rolę poezja odgrywa w waszym życiu na co dzień?
AS: Na co dzień lubię czytać cudzą poezję, ponieważ moja zazwyczaj czeka by dojrzeć w niecodziennych warunkach. Osobiście uważam, że najlepszym wierszom towarzyszą najsilniejsze emocje. Inspiracją może stać się tak naprawdę wszystko! Zasłyszana w autobusie rozmowa, urwany w połowie sen, nie widziana dawno twarz w tłumie. Kiedyś takie myśli gromadziłam w zeszytach szkolnych i uczelnianych, dziś w notatniku w telefonie, bo zawsze mam go przy sobie. Czasem również jak to w życiu bywa, inspiracją może stać się deadline, ale związany z nim stres to równie silna emocja.
ESG: To strasznie trudne pytanie! Ciężko mi powiedzieć, jaką rolę pełni poezja w moim codziennym życiu. Łatwiej w niecodziennym. Zwykle znajduję sobie miejsce w chwilach szczególnych. W dniach radości lub momentach próby. Impulsem do powstania tekstu bywa jakaś błąkająca się myśl, czasem zaobserwowane zdarzenie, przeczytane zdanie, a nawet słowo. Niekiedy musi się wydarzyć coś niezwykłego, ale bywa też odwrotnie. Niektóre zdarzenia sprawiają, że przerwa w pisaniu trwa miesiącami.
PM: Jaką rolę pełni prezentowanie wierszy przed publicznością?
ESG: Prezentowanie tekstów, czy to w czasie zajęć, czy spotkań z publicznością, to pewnego rodzaju ćwiczenie otwartości, dystansu do siebie, cierpliwości. Pisząc, publikując, czytając czy nagrywając swoje wiersze, każdy autor pokazuje światu część siebie i musi liczyć się z tym, że nie każdemu się spodoba, że nie każdy tekst jest równie dobry, że czasem zabraknie warsztatu, czasem pomysłu, a czasem odwagi.
AS: Dopóki wiersz leży w szufladzie, jest bezpieczny. Nikt go nie skrytykuje, nikt go nie wyśmieje. Przez długi czas taka forma mi odpowiadała. Zwłaszcza, po tym jak moje młodzieńcze wypociny wiele razy zostały skrytykowane w sieci, a trzynastoletnia ja nie znosiłam krytyki najlepiej. Prezentowanie wierszy publicznie nauczyło mnie pokory i otwartości. Myślę, że zarówno talent jak i praca są równie ważne, bez talentu nie powstanie to nad czym później możemy pracować i co możemy udoskonalać bogatsi o nowe życiowe lekcje.
PM: Jakie emocje towarzyszą występom scenicznym?
AS: Każdemu występowi towarzyszy na pewno stres. Zawsze ogląda nas inna publiczność, nastawiona na inne emocje, a my każdorazowo prezentujemy coś nowego. Zawsze boję się tego jak zostanę odebrana. Nie wiem czy to mija. Ja nigdy do końca nie oswoiłam się z byciem na scenie i setką oczu skierowaną na mnie, bo wbrew temu co, zakładam, że uważa o mnie Edyta, nie zawsze lubię być w centrum uwagi. Spokój spływa dopiero, gdy słyszę oklaski a ja mogę założyć, że występ się podobał.
ESG: Przed każdym występem jest chwila niepewności, ale ja już nie nazywam jej tremą. Takim występom towarzyszy oczywiście odrobina stresu, jak przy każdym nowym doświadczeniu. Bo każdy występ, niezależnie który to w naszym życiu, jest zawsze czymś nowym. Czytamy nowy tekst, słucha nas inna publiczność, panuje odmienny nastrój. Ale jest też radość i satysfakcja.
PM: Wolicie prezentować wiersze przed żywą publicznością czy nagrywać w studiu?
ESG: Zdecydowanie na żywo! Po pierwsze nie muszę się słuchać. Po drugie, kontakt z publicznością i jej reakcje motywują do dalszej pracy. Poza tym, ja też wolę słuchać innych „na żywo”.
AS: Zdecydowanie żywa publiczność. Poza stresem towarzyszącym występom scenicznym, pojawia się mnóstwo pozytywnych emocji. Satysfakcja, radość, duma – zwłaszcza, gdy występujemy obie jednego wieczoru. Zawsze możemy obserwować reakcje widzów. Jakiekolwiek by one nie były, to zawsze ciekawe doświadczenie dla autorów.
PM: Jak wyglądała praca przy nagrywaniu audiobooka „Ucho”?
AS: Na studiach medioznawczych pracowaliśmy zarówno nad dykcją i emisją głosu. Podejrzewam jednak, że w takiej sytuacji zapomniałam o wszystkim, co wyniosłam z zajęć. Nie słuchałam jeszcze swojego nagrania z „Ucha”. Wiem, że większość osób nie lubi swojego głosu na nagraniach, a ja jestem jedną z nich i to właśnie powstrzymuje mnie przed włożeniem płyty do odtwarzacza. Tym bardziej, że wiersz który nagrywałam to wiersz napisany dla mojej mamy i zależało mi by nagranie oddawało emocje jakie towarzyszyły mi przy pisaniu go.
ESG: Nagranie do audiobooka dla mnie było wyzwaniem. Też nie przepadam za słuchaniem swojego głosu na nagraniach. Nagrywałam kilka wywiadów do audycji radiowych, ale praca w profesjonalnym studiu to jednak zupełnie inne doświadczenie. Tu efektem miał być utwór uwieczniony na płycie, do którego będzie można wracać po wielokroć, nie zaś wywiad jednorazowo „puszczony w eter”. Wszystko musiało zabrzmieć perfekcyjnie. Czy się udało, trudno mi to ocenić. Nie posłuchałam jeszcze siebie <śmiech> Mogę jednak stwierdzić, że atmosfera na nagraniu sprawiła, że było to całkiem przyjemne doświadczenie.
PM: Jak udała się najnowsza promocja książki „Oko” w Radomskim Klubie Środowisk Twórczych i Galerii „Łaźnia”?
AS: Pojawiło się więcej osób niż przypuszczałam. Nie tylko autorów, ale także pasjonatów literatury. Organizatorzy naprawdę się spisali. Oczywiście była odrobina tremy. Już dawno nie prezentowałam swoich utworów na scenie, ale zawsze to bardzo emocjonujące i miłe doświadczenie.
ESG: Publiczność dopisała, organizatorzy jak zawsze spisali się świetnie. Takie imprezy zawsze są miłym przeżyciem i wspomnieniem dla autorów.
PM: Jakiej rady udzieliłybyście osobom, które piszą poezję?
AS: Otwórzcie się na krytykę. Jeśli nie jesteście gotowi na to osobiście, publikujcie w Internecie. Znajdźcie ludzi, których, tak jak was, fascynuje pisanie. Możecie się od siebie wiele nauczyć.
ESG: Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do udzielania jakichkolwiek rad w tym zakresie. Jeśli chcecie pisać, piszcie. Sprawdzajcie swoje siły, bierzcie udział w warsztatach, szukajcie kogoś, kto wskaże Wam drogę. Nie bójcie się krytyki i rozwijajcie się. Choćby dla samych siebie.
Z poetkami Edytą Sieradz-Gnatowską i Anetą Sieradz
rozmawiała Paulina Matysiak
Leave a Reply