Bardzo modne stało się już jakiś czas temu straszenie PolExitem, zwłaszcza w Polsce, aczkolwiek nie tylko, ponieważ na salonach europejskich temat też wybrzmiewa. Ciekawe jest to, kto po raz pierwszy o tym napisał i w jakich okolicznościach. Interesujące jest to, kto takie tematy podejmuje, na co się powołuje i kogo cytuje. No właśnie, ale o tym za chwilę.
Już jakiś czas temu pisałem na temat głównych zasad bezpieczeństwa narodowego i społecznego i czy Polsce opłaca się wyjść z Unii Europejskiej. Streszczając, tam gdzie jest biznes i obrót towarów, tam nie opłaca się rozpętywać wojny. Do tego dochodzą udział kapitału zagranicznego oraz poziom inwestycji zagranicznych w Polsce, ponieważ jeśli taki kapitał istnieje, to kraje posiadające takie aktywa również są zainteresowane w bezpieczeństwie tych inwestycji, a co za tym idzie – we współpracy dyplomatycznej, we współdziałaniu policji i służb. Chodzi najzwyczajniej o ochronę interesów inwestora.
Niebezpieczne z kolei jest przejmowanie rynku mediów w danym kraju. To może skutkować nawet obalaniem rządów oraz pełnym sterowaniem danym krajem. Taką sytuację mamy w Polsce, gdzie rynek mediów został zdominowany przez kapitał niemiecki. Skutki tego odczuwamy na co dzień, czytając prasę czy oglądając telewizję albo słuchając radia. Innymi słowy, warto przerzucić się na media polskie, a te z obcym kapitałem pozostawić specjalistom. Brak popularności spowoduje dla nich mniejsze wpływy z reklam, co w konsekwencji ułatwi ich przejęcie. To z kolei wymaga pewnej dyscypliny społecznej. Obyśmy dali radę.
Wracając do tematu Pol-Exitu albo Tusk-Exitu, jakiś czas temu Prezydent Andrzej Duda został zapytany o możliwości powrotu Tuska do polskiej polityki powiedział: „Tusk nie jest już politykiem polskim, jest politykiem europejskim”. Dodając do tego odkrycia Wojciecha Sumlińskiego, Tusk nie tylko nie jest polskim politykiem, ale też świadomie działa na rzecz obcych interesów i jest zamieszany w działalność przestępczą, o czym pisała już nawet brytyjska praca. Innymi słowy, warto się zastanowić, czemu i komu mają służyć wszystkie te akcje medialne dotyczące niby-powrotu Tuska do Polski? To już na inną okazję, ponieważ takie tematy do łatwych i przyjemnych nie należą.
A Pol-Exit? Okazuje się, że „koncepcja” wyjścia Polski ze struktur unii po raz pierwszy ukazała się na łamach niemieckiej prasy w grudniu 2017 roku w Deutsche Welle, gdzie niemiecka pani redaktor w rozmową z polską panią profesor wspominają o koncepcji wyjścia Polski z Unii Europejskiej. W takiej sytuacji zasadne pojawia się pytanie, według czyjej koncepcji? Czy to koncepcja czy bardziej plotka? I kto miałby na tym skorzystać?
W takim razie, kto podejmuje takie tematy w Polsce i straszy Pol-Exitem? Państwo już sami doskonale wiecie.
Reasumując, czy Polsce opłaca się wyjść z Unii Europejskiej? W moim przekonaniu, absolutnie nie. Dlaczego? Przede wszystkim ze względów na duży obrót towarowy z krajami UE i co się z tym wiąże, szanse dla polskich przedsiębiorstw. Tak czy owak jesteśmy narodem zaradnym i wystarczy spojrzeć na kilka branż, żeby zobaczyć, że w niektórych obszarach radzimy sobie całkiem dobrze. Przykładem może być chociażby branża transportowa, w której polskie firmy w bardzo szybkim czasie stały się liderem na rynku europejskim, a firmy niemieckie i francuskie pozostały daleko w tyle i musiały się odwoływać do zmiany przepisów o delegowaniu pracowników, co zakrawa na kpinę z zasad uczciwej konkurencji i samego sposobu prowadzenia biznesu.
I co z tego, że Trybunał Stanu Unii Europejskiej (TSUE) nakazuje przywrócenie zjełczałych sędziów na stanowiska? Przyjemne może to nie jest i naraża nasz budżet Państwa na kolejne koszty, ale przecież nie przekroczą one kosztów nie wybudowanej elektrowni atomowej albo strat z reprywatyzacji przedsiębiorstw państwowych za poprzednich rządów czy na oszustwach VAT-owskich. Będą „unici” wymuszali kolejne ustępstwa, bo zbliża się kampania wyborcza na kolejną kadencję w Europarlamencie, a Timmermans, Tusk, Boni i inni myślą, że ich obecne pokazy siły i wymuszanie ustępstw na Polsce, wpłyną na głosy wyborców, a oni dalej będą grzali ciepłe posadki za pieniądze zwykłych, ciężko pracujących ludzi w krajach unii. Oj! Jak bardzo mogą się pomylić i przeliczyć.
I chyba już zaczyna to być widać.
Leave a Reply