W USA ukazał się właśnie film pt. „Deep State Unmasked” (Odkryte krecie państwo) o tym, jak w wielu ministerstwach i strukturach rządowych USA wielu urzędników działa na niekorzyść obecnie rządzącego prezydenta USA Donalda Trumpa i jego administracji. Okazuje się, że tymi oportunistami są przeważnie sympatycy i zwolennicy poprzednich prezydentów i poprzednich modeli administracji, wywodzący się głównie ze środowisk lewicowych. Ciekawe jest to, że przez tyle lat wydawało nam się, jak bardzo Stany Zjednoczone są prawicowe. Podobnie jest z modelem komunizmu i socjalizmu, który zawsze kojarzył nam się komunistyczną sowiecką Rosją, podczas gdy sam marksizm powstał w Niemczech, a Hitler był narodowym socjalistą. A co więcej, nikt by przecież nie przypuszczał, że marksistowski i narodowo-socjalistyczny niemiecki model komunizmu, uzupełniony i rozwinięty przez takich ideologów jak Antonio Gramsci czy Altiero Spinelli, zagości w strukturach Unii Europejskiej. A zagościł i dzisiaj już chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości.
Czy w Polsce też mamy takie krecie państwo? Kilka razy już o tym wspominałem, że takie formy działania istnieją i niektórzy urzędnicy oraz ich pomagierzy nie pracujący w strukturach administracji publicznej działają. Pomagają tworzyć lub sami tworzą szereg nieprzydatnych lub wadliwych ustaw, utrudniają procedury obiegu informacji, tworzą nadinterpretacje przepisów i kierują szkodliwe dla obywateli procedury załatwiania spraw do najniższych szczebli urzędników, którzy mają bezpośredni kontakt z obywatelami. Ma to stworzyć wrażenie nieudolności władzy, złego zarządzania oraz braku troski rządu o zwykłego Kowalskiego. Tak właśnie, a wszystko to w imię neomarksistowskiej ideologii liderów Unii Europejskiej, żeby zniszczyć w Europie państwa narodowe, a Polska jest tu chyba główną przeszkodą do stworzenia europejskiego supermocarstwa pod hegemonią Niemiec. Coś na wzór IV Rzeszy.
Skąd tacy ludzie się wzięli? Najpierw Rosja przysłała nam nasiedleńców z NKWD i innych instytucji, żeby kontrolowali i zniewalali Polskę. Ich dzieci też musiały mieć pracę. Niektóre trafiły do biznesu, ale czego oczekiwać po nierobach i urzędasach? Spora część więc trafiła do urzędów i ministerstw i na inne lukratywne posadki rządowe. Oczywiście wszystko za pieniądze z podatków uciemiężanych Polaków. Nie ma to jak życie na cudzy koszt, zgodnie z ideologią marksistowską. A później dzieci dzieci i znajomi królika i tak dalej, zasilały urzędy państwowe. Szczytem były rządy kilku ostatnich kadencji, ponieważ zatrudniani urzędnicy mieli służyć jako maszynki do głosowania. I służyli. Liczby mówią same za siebie. W 1980 roku było około 150 000 urzędników, a obecnie na koszt podatników żyje około 430 000 osób.
Wydaje się, że ta tendencja rozwoju nadmiarowej biurokracji w Polsce podoba się niekoniecznie przyjaznym Polsce sąsiadom. Rosja ma swoich szpiegów utrzymywanych za polskie pieniądze i nie musi za to płacić, a Europa Zachodnia oprócz tej samej oczywistej korzyści ma też taką, że uciemiężeni Kowalski i Nowak, nie mają czasu ani środków, żeby budować konkurencyjne do zachodnich biznesy. Same korzyści, ale nie dla Polski i Polaków.
W obecnej sytuacji likwidacja nadmiarowej ilości urzędników oraz tworzenie przejrzystych i korzystnych dla zwykłego obywatela ustaw, przepisów i procedur nie są łatwe. Nie mniej rządy, i obecny i przyszłe, wysiłek ten muszą podjąć, żeby polska gospodarka oparta w większości na małych i średnich firmach rozwijała się, żeby ludziom w Polsce żyło się dostatniej i żeby Polska była coraz zamożniejszym krajem.
To temat rzeka więc na tym dzisiaj zakończę, życząc Państwu miłego dnia!
Leave a Reply