Był przez dwie kadencje rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zerwał współpracę z KULem i nie chce być szefem Rady Naukowej Instytutu Jana Pawła II KUL ani członkiem kolegium redakcyjnego wydawanego na KULu pisma „Ethos”, bo uczelnia wszczęła postępowanie dyscyplinarne w sprawie medialnych wypowiedzi księdza Alfreda Wierzbickiego. Wierzbicki z kolei jest ostatnio znany z poręczenia za aktywistę o pseudonimie „Margot”, który napadł i pobił kierowcę anty pedofilskiej ciężarówki fundacji Pro i sprofanował figurę Chrystusa z krzyżem, stojącą przy wejściu do kościoła Świętego Krzyża, wieszając na niej tęczową szmatę.
Jak się jednak okazuje, poparcie dla księdza Wierzbickiego to nie pierwszy szokujący dla katolików eksces księdza Andrzeja Szostka. W 2014 roku na łamach „Gościa Niedzielnego” Jarosław Dudała w artykule »Ks. prof. Szostek się myli« stwierdził, że ks. prof. Andrzej Szostek „myli się, pisząc, że lekarz, który nie chce informować pacjentki o tym, kto byłby gotów wykonać u niej aborcję, »może otworzyć własną klinikę i na jej drzwiach umieścić komunikat, że ani aborcji nie przeprowadza, ani wspomnianej informacji nie udziela.« […] Po drugie, ks. profesor uważa za nietrafną analogię pomiędzy łamaniem prawa przez lekarzy odmawiających dziś w Polsce wykonywania aborcji bądź informowania, kto byłby gotów ją wykonać, a postawą bohaterów, którzy łamali hitlerowskie prawo. „W III Rzeszy praktycznie niemożliwa była legalna i swobodna dyskusja nad korektą prawa. W Polsce jest ona możliwa, kilkakrotnie z tej możliwości korzystaliśmy i nadal tą drogą prawo nasze należy udoskonalać, nie ma więc potrzeby powoływania się na rangę Prawa Bożego górującą nad prawem ludzkim.” Jeśli dobrze rozumiem ks. profesora, to sam fakt, że mamy w Polsce demokrację i demokratyczne procedury, które doprowadziły do takiego, a nie innego kształtu przepisów dotyczących aborcji i klauzuli sumienia, to wszystko jest w porządku i odwoływanie się do Prawa Bożego jest niepotrzebne. Taką apoteozę prawa stanowionego przez demokrację, uznawanie demokracji za okoliczność wyłączającą konieczność odwoływania się do Prawa Bożego, uważam za łamanie już nawet nie piątego przykazania Dekalogu (jak to jest w przypadku aborcji), ale pierwszego. Chcę przez to powiedzieć, że jeśli demokrację stawia się wyżej niż Prawo Boże, to czyni się z niej bożka. Oddawanie mu czci większej niż Prawu Bożemu uważam za bałwochwalstwo”.
W swoim liście do rektora KUL (treść opublikował portal Onet) ks. Andrzej Szostek twierdził, że „Z wielkim i niemiłym zaskoczeniem przeczytałem 29 września br. na stronie internetowej KUL informację, że Kolegium Rektorskie KUL przekazuje do oceny jednego z Rzeczników Dyscyplinarnych wypowiedzi ks. Alfreda Wierzbickiego, profesora KUL. Autorzy Stanowiska uznali, że „treść wypowiedzi medialnych księdza doktora habilitowanego Alfreda Wierzbickiego traktowana jest przez Władze Uczelni jako działania szkodzące misji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II”. Nie przytoczono jednak żadnej wypowiedzi, która uzasadniałaby tak surową ich ocenę ze strony Władz Uczelni. W Stanowisku podkreślono, iż podstawą skierowania tej sprawy do Rzecznika Dyscyplinarnego jest Statut KUL, którego fragment, zawierający warunki zatrudnienia jako nauczyciela akademickiego na wydziale kościelnym Uczelni, został przytoczony (§ 47.5), nie zaznaczono jednak, którego warunku ksiądz Alfred Wierzbicki nie spełnia. Osobiście śledzę dość pilnie wypowiedzi medialne księdza Wierzbickiego i nie znalazłem w nich nic, co naruszałoby wymieniowe w Statucie KUL wymogi, co więcej: na ogół w pełni zgadzam się z głoszonymi przez niego opiniami. Owszem, ks. Wierzbicki ustosunkowywał się krytycznie do wypowiedzi lub decyzji niektórych hierarchów Kościoła w Polsce, to jednak nie stanowi naruszenia ani czystości doktryny, ani wspólnoty z Nauczycielskim Urzędem Kościoła, w ramach którego także słyszymy różne opinie w sprawach dyskutowanych aktualnie w Polsce i w polskim Kościele. Uważam, że decyzja podjęta przez Kolegium Rektorskie KUL jest nieuzasadniona i niesprawiedliwa, krzywdząca ks. Alfreda Wierzbickiego”.
Zdaniem ks. Andrzeja Szostka „Krzywdzące ks. Wierzbickiego było, w moim przekonaniu, już wcześniejsze odcięcie się Księdza Rektora od jego wypowiedzi związanej z jego decyzją o poręczeniu niejakiej Margot. Ksiądz Wierzbicki kilkakrotnie zaznaczał, że podjął tę decyzję w imię sprawiedliwości wobec niej, choć nie aprobuje ani jej wypowiedzi, ani działań, które rozpatrzyć winien odpowiedni organ sądowy. 6 września wysłany został drogą e-mailową list do Księdza Rektora, sygnowany przez 12 profesorów KUL. Wysłaliśmy ten list tylko do wiadomości Księdza Rektora, nie chcąc nadawać mu pośpiesznie publicznego charakteru. Do dziś nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi (list w załączeniu). 8 września br. na stronie internetowej Klubu Tygodnika Powszechnego w Lublinie ukazał się list poparcia dla księdza Wierzbickiego, podpisany przez blisko 700 sygnatariuszy, w tym wielu pracowników KUL. Ten list także nie spotkał się z reakcją Władz KUL, chyba że należy uznać za taką reakcję decyzję Kolegium Rektorskiego KUL o skierowaniu wypowiedzi ks. Wierzbickiego do Rzecznika Dyscyplinarnego, wraz z zapewnieniem, że „Kolegium Rektorskie odcina się od tych słów” (niezacytowanych) ks. Wierzbickiego. Z wielkim bólem odbieram takie stanowisko Księdza Rektora i całego Kolegium Rektorskiego KUL”.
Ks. Andrzej Szostek stwierdził w liście do KUL, że nie potrafi „kontynuować współpracy z Uczelnią, której Władze tak krzywdząco traktują swego Profesora – i to etyka, który właśnie z bliskich mi racji etycznych ma odwagę zabierać głos w sprawach moralnie doniosłych w Polsce i w Kościele”.
Nie da się ukryć, że ekscesy księdza Szostka i Wierzbickiego są bolesnym dla prawdziwych katolików przykładem posoborowego kryzysu w Kościele. Dla katolików trwających przy nauczaniu Kościoła obaj duchowni swoją aktywnością faktycznie wspierający tęczową rewolucje (z jej postulatami gloryfikacji szkodliwych dla zdrowia seksualnych patologii, małżeństw gejów, adopcji dzieci przez homo pary, demoralizacji dzieci w szkołach, aborcji, likwidacji wolności słowa i zgromadzeń, niszczenia rodzin i biologicznej tożsamości), przez to odrzucając nauczanie katolickie. Jednocześnie przez lata zajmowali się wykładaniem nauczania katolickiego na katolickiej uczelni wyższej, wszystko to pod sztandarem posoboru. Co najbardziej przerażające nie są w swojej postawie osamotnieni w kościelnym mainstreamie.
Jan Bodakowski
Zdjęcie: yt/uniwersytet warszawski/pixabay.com