Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Ekologia > Psy w PRL-u i dziś, czyli jak nie hodować zwierząt rasowych

Psy w PRL-u i dziś, czyli jak nie hodować zwierząt rasowych

Jak mawia stare powiedzenie, „najciemniej pod latarnią”, a chodzi między innymi o hodowlę psów rasowych przez sędziego Związku Kynologicznego w Polsce. Właściwie to należałoby napisać, jak psów rasowych hodować nie należy. Mrożące krew w żyłach szczegóły sprawy naświetla były hodowca owczarków niemieckich, a o działaniach przeszłych i obecnych ZKwP opowiada Piotr Kłosiński, prezes nowoczesnej organizacji kynologicznej, jaką jest powstałe w 2015 roku Polskie Porozumienie Kynologiczne.

Niedawno „w związku z ujawnionymi nieprawidłowościami podczas sędziowania na imprezach kynologicznych” współpracę ze Związkiem Kynologicznym w Polsce zawiesił Polski Związek Łowiecki, co skutkuje tym, że wydarzenia zaplanowane na 2023 rok najprawdopodobniej nie dojdą do skutku. Ponadto przed kilkoma miesiącami Klub Owczarka Niemieckiego (KON) związany z ZKwP został zawieszony w prawach członka Światowej Unii Owczarka Niemieckiego (WUSV). Na domiar złego na jaw wychodzą niepokojące informacje na temat warunków, w jakich hodowane są psy.

Jak do tego wszystkiego doszło?

– Brak kojców, wszędzie rozstawione klatki i kilka przyczepek do przewozu zwierząt, w których jak się okazało mieszkały, na co dzień psy, wychodząc tylko na tzw. siku i kupę. Szczenięta pozostawione bez matki przy ruchliwej drodze pod chmurką w odległości ok 80 metrów od domu, zabezpieczone jedynie kilkoma panelami związanymi sznurkami. Pan Dobrzański na tyle mamił mnie wizjami pasma sukcesów, że na tamten moment nie zadawałem niepotrzebnych pytań – wyjaśnia były hodowca owczarków niemieckich Przemysław Szoplewski, który z uwagi na – jako to określa – sprzeciwienie się „sieci więzi i interesów”, które mają tworzyć osoby w Zarządzie Głównym ZKwP, został zawieszony w prawach członka związku.

Komu naraził się Szoplewski?

Sprawa dotyczy m.in. hodowcy i sędziego kynologicznego ZKwP, a także członka zarządu Klubu Owczarka Niemieckiego (KON) Krzysztofa Dobrzańskiego. Jak opisuje Szoplewski, mężczyzna na co dzień pracuje jako nauczyciel w szkole. Sędzia mieszka w małej miejscowości pod Brzeskiem, gdzie ma prowadzić hodowlę psów rasowych, które – czytamy – „mają być karmione resztkami ze szkolnej stołówki”.

Szoplewski „zafascynowany na tamten moment jego pełnymi sukcesów wizjami” dał się namówić Dobrzańskiemu na zakup kilku szczeniaków z jego hodowli „Mavic Poland”.

– Nie zwróciłem uwagi na warunki, w jakich prowadzona była hodowla. Kupiona suczka w wieku 8 tygodni w drodze powrotnej zwymiotowała resztkami starego i śmierdzącego jedzenia, co zepsuło nam całą podróż powrotną do domu. Obok domu stał stary zaparkowany maluch, którym sędzia kynologiczny przywoził resztki obiadowe ze szkoły, gdzie pracował, jako nauczyciel. Tymi resztkami karmione były zwierzęta – wyjaśnia Przemysław Szoplewski.

Były już hodowca tak opisuje zakup jednego ze szczeniaków, „czarnej suki, która w momencie odbioru miała już 5 miesięcy”:

– Po powrocie okazało się, że pies jest kompletnie dziki. Brak socjalizacji spowodował, że suka nie podchodziła do mnie przez najbliższe 3 tygodnie. Już wtedy zapaliły mi się pierwsze lampki w głowie, jak to możliwe, że w hodowli zarejestrowanej w ZKwP, prowadzonej przez sędziego kynologicznego psy traktowane są w ten sposób – opowiada Szoplewski.

Po tym incydencie zapaliła mu się czerwona lampka i postanowił przeprowadzić własne „śledztwo”. Zaczął więc szukać osób, które mogły mieć podobne doświadczenia w kontaktach z sędzią Dobrzańskim, który – czytamy – miał wykorzystywać swoją uprzywilejowaną pozycję.

– Osoby, które zgłosiły się do mnie i chcą o tym głośno powiedzieć, mówiły o wystraszonych psach, chorych genetycznie, braku kojców oraz setkach klatek, które mieściły się na posesji Krzysztofa Dobrzańskiego. Klatki były miejscem przetrzymywania i bytowania psów – wyjawia Szoplewski.

– Na koniec naszej znajomości pan Dobrzański chciał wymusić na mnie, abym jeden miot po suce od niego oddał mu, pomimo że zapłaciłem za nią i podpisaliśmy umowę sprzedaży – mówi dalej rozżalony były już hodowca.

– Publikując te informacje w Internecie, odezwały się inne osoby, które były w podobnej sytuacji. Jeżeli pies wyrastał na dobrego anatomicznie, sędzia Dobrzański wykorzystując swoje stanowisko w ZKwP, szantażował innych hodowców, aby hodowali pod jego przydomkiem lub oddawali mu część miotu. W zamian za to mieli zdawać egzaminy bez przygotowania i wygrywać wystawy – relacjonuje dalej Szoplewski.

Nieciekawa sytuacja Związku Kynologicznego w Polsce

Więcej szczegółów na temat działalności Związku Kynologicznego w Polsce ujawnia Piotr Kłosiński, szef powstałego w 2015 roku Polskiego Porozumienia Kynologicznego. Był on kiedyś związany z ZKwP i rozstał się ze związkiem w 2011 roku.

– Przez wiele lat swojej aktywności w ZKwP widziałem piętrzące się problemy, które były do rozwiązania, a jednak pozostawały nierozwiązane. Dotyczyły one anachronicznej struktury, braku centralnej bazy danych Związku, a efektem tego był całkowity brak kontroli nad tym, co działo się nie tylko w poszczególnych oddziałach, ale w hodowlach związanych z organizacją – wyjawia Kłosiński w rozmowie z portalem „Na Psi Temat”.

Szef PPK podkreśla przy tym, że sztywna pochodząca jeszcze z czasów PRL struktura zarówno centralnych, jak i lokalnych władz ZKwP zamiast być dla hodowców wsparciem i pomocą, podporządkowywała ich sobie i narzuca wyłącznie swoje wymagania.

– Nie mogłem się pogodzić z faktem, że to nie Związek powstał dla hodowców, tylko hodowcy mieli służyć celom Związku – stwierdza Kłosiński. – Jak w takiej sytuacji mądrze realizować cele statutowe, odpowiadać na realne problemy hodowców, edukować, działać w kierunku zmian legislacyjnych? – zastanawia się kynolog.

– Rozrost władz ZKwP spowodował wszędobylskie kolesiostwo. Raziły z daleka nieprawidłowości, nierzetelna ocena wystaw, brak poparcia dla badań genetycznych, co w hodowlach powinno być standardem, majstrowanie przy wyborach władz oddziałowych – wskazuje prezes PPK, dodając przy tym, że „ludzka chciwość, nienawiść, zaściankowość oraz rozliczne patologie nie są temu środowisku obce”.

Źródło: hodowlaowczarkow.pl, napsitemat.pl
Fot. Pixabay.com

Podobne