Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Bezpieczeństwo > Dlaczego komuniści stworzyli antykulturę?

Dlaczego komuniści stworzyli antykulturę?

„Encyklopedia Antykultury” to książka rekomendowana m.in. przez Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) oraz znakomitego znawcę i badacza marksizmu Krzysztofa Karonia.

25 lutego w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie odbyła się konferencja, której celem było podsumowanie efektów projektu Odnaleźć Siebie realizowanego w ramach Ministerstwa Edukacji i Nauki. Inicjatorzy przedsięwzięcia zaprezentowali nie tylko specjalną platformę edukacyjną dla młodzieży, która zawiera 146 filmów (i tyle samo broszur w formie PDF), ale także publikację popularnonaukową. „Encyklopedia Antykultury” składająca się z 60 haseł przygotowanych przez 7 autorów przedstawia kompletną historię rozwoju marksizmu. Czym zatem jest tytułowa antykultura?

„Celem ideologii antykultury jest zabicie w ludziach zdolności do twórczej oraz pożytecznej pracy, która stanowi warunek konieczny funkcjonowania systemu kapitalistycznego, a szerzej – wydajnej gospodarki, gdzie każdy pracuje na swoje utrzymanie, a tym samym wolność. Oczekiwany rezultat musi doprowadzić do sytuacji, w której masy poddane antykulturowej obróbce nie będą miały innego wyboru niż poparcie sił nawołujących do rewolucji oraz stworzenia systemu powszechnej wolności, równości i dobrobytu – nowej wersji komunizmu. Jednak ustrój, w którym rzekomo nikt nie musiałby pracować, ponieważ wszystko byłoby za darmo, sprowadzałby się w gruncie rzeczy do przejmowania dóbr wypracowywanych przez innych ludzi. W efekcie beneficjentami byłyby wyłącznie pasożytnicze elity bazujące na wytworzonym mechanizmie systemowej kradzieży, kontroli społecznej oraz propagandzie. To właśnie jest istota antykultury!” – pisze we wstępie do wydanej niedawno „Encyklopedii Antykultury” Jakub Zgierski.

Ustrój, w którym – jak twierdzą postępowi rewolucjoniści i autorzy koncepcji „idealnego świata” albo wręcz „raju na ziemi” – nikt rzekomo nie musiałby pracować i „wszystko byłoby za darmo”, sprowadzałby się w efekcie do przejmowania dóbr wypracowywanych przez innych ludzi, a więc de facto kradzieży, i to nawet usankcjonowanej prawnie. Tak naprawdę nowe „oświecone i wybrane elity” pasożytowałyby i kradły do woli, bazując na „mechanizmie systemowej kradzieży, kontroli społecznej oraz propagandzie”. Do takiego stanu rzeczy ma właśnie doprowadzić szeroko promowana i wciskana nam drzwiami i oknami antykultura. Jej efektem ostatecznie byłby system bardziej totalitarny niż to, do czego zdążyły przyzwyczaić nas reżimy komunistyczne.

Celem antykultury jest więc innymi słowy walka z naturalnym porządkiem świata i wprowadzenie nowego systemu, który wydaje się połączeniem komunizmu z feudalizmem. Oczekiwany przez twórców tego narzędzia rezultat musi „doprowadzić do sytuacji, w której masy poddane antykulturowej obróbce nie będą miały innego wyboru niż poparcie sił nawołujących do rewolucji oraz stworzenia systemu powszechnej wolności, równości i dobrobytu – nowej wersji komunizmu”. Jeśli zatem antykultura stanowi oręż do walki z cywilizacją łacińską, własnością prywatną i naturalną dla Polaków – choć nie tylko – zasadą „kto nie chce pracować, niech też nie je”, to samoistnie pojawia się pytanie – komu na tym zależy?

Animatorami rewolucji okazują się „wielcy i możni tego świata”, którym zależy na utrzymaniu się za wszelką cenę na szczytach władzy. Co może wydawać się paradoksalne, ruch komunistyczny był od początku wspierany przez swojego największego wroga (a przynajmniej w teorii) – wielki kapitał. To finansiści i bankierzy opłacili zarówno przewrót bolszewicki w Rosji, jak i powstanie Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie nad Menem, czyli placówki, w której marksistowscy ideolodzy mogli udoskonalić teorię swojego mistrza. Efekty ich działań obserwujemy pod postacią zaostrzającej się wojny kulturowej, która niestety teraz przetacza się również przez Polskę.

„Encyklopedia Antykultury” – fragmenty z książki

„Rewolucja komunistyczna zwyciężyła w zacofanej Rosji, a nie w rozwiniętej przemysłowo Europie Zachodniej, jakby życzył sobie tego twórca marksizmu – Karol Marks. Po I wojnie światowej marksistowscy ideolodzy stanęli zatem przed koniecznością odnalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego zachodnie społeczeństwa odrzuciły ofertę komunistów i wolały stanąć w obronie swoich państw oraz narodów. Jedną z takich prób podjął włoski komunista Antonio Gramsci, który dostrzegł przywiązanie Europejczyków do tradycyjnej kultury i wartości chrześcijańskich” – wskazuje Jakub Zgierski, omawiając historię szkoły frankfurckiej, która położyła fundament pod rozwój marksizmu kulturowego.

„Frankfurtczycy odrzucili zarówno terrorystyczny bolszewizm, jak i ugodową politykę socjaldemokracji, przyjmując nowe podejście, jedynie z pozoru skoncentrowane na zagadnieniach kulturowych. Szkoła frankfurcka zainspirowana freudyzmem dostrzegła, że kapitalizm może zostać obalony, jeżeli zniszczy się podtrzymującą go kulturę i jej instytucje: tradycyjną rodzinę, system edukacji czy religię. Okazało się, że najlepszym narzędziem do uzyskania kontroli nad społeczeństwem, a zwłaszcza młodzieżą, jest rewolucja seksualna” – czytamy dalej w tym samym rozdziale.

„Dziś Unia Europejska ma swoją flagę, hymn i nieoficjalną konstytucję. Jej instytucje – Komisja, Parlament i Trybunał Sprawiedliwości – zajmują się sprawami nie tylko związanymi z gospodarką, ale również polityką. Kolejne etapy mają polegać m.in. na pogłębianiu unii walutowej i militarnej, w tym stworzeniu wspólnej armii europejskiej w miejsce armii narodowych. Wszystko wskazuje na to, że przyszłością UE ma być wielkie, federalne, ponadnarodowe państwo. Z tego względu kierunek, w jakim zmierza obecnie Unia Europejska, nie ma nic wspólnego z tym, jaka miała być na początku. Czy zatem demokrację zastąpią autorytarne rządy eurokratów, a współpracę gospodarczą biurokratyczne nakazy federalnego superpaństwa?” – pisze z kolei Michał Pytel w rozdziale omawiającym proces integracji europejskiej.

„Chociaż antysztuka formalnie należy do sztuki współczesnej, to w rzeczywistości nie jest nurtem artystycznym, a czysto ideologicznym. Już sama nazwa stanowi negację klasycznie pojmowanej sztuki. Tak naprawdę antysztuka nie tworzy dzieł, a produkty, odrzucając znaczenie warsztatu artysty i celowość jego pracy. Zasadniczo mamy tu do czynienia z zespołem technik socjotechnicznych, czyli metod wywierania wpływu, które pozwalają na przekształcanie świadomości społecznej w służbie rewolucji” – wyjaśnia Jakub Zgierski w haśle poświęconym zjawisku antysztuki.

Jerzy Mróz

Źródła: MEiN, odnalezcsiebie.edu.pl
Fot. Fundacja Cor Dei

Link do sklepu internetowego, gdzie można kupić książkę „Encyklopedia Antykultury”

Relacja z premiery książki.

Podobne

W górę