Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Polityka > Polityka błaznów – wyczerpane autorytety

Polityka błaznów – wyczerpane autorytety

Jest takie łacińskie powiedzenie: „Kto umie pracować – pracuje, kto nie umie pracować – uczy, kto nie umie uczyć – rządzi”. Czasem jeszcze niektórzy dodają, że jak się nie umie rządzić, to się zostaje ekspertem albo konsultantem. Wrócę do tego w konkluzji.

Chciałoby się napisać o czymś poważnym, a tu temat za tematem jak z kabaretu. I nie dotyczy to tylko wpadek Ryszarda Petru, które chyba wszyscy znamy. Odszedł Petru z Nowoczesnej, to pojawili się następcy i w Nowoczesnej i „na rynku”. Był poseł Misiło, o którym nie bardzo wiadomo, czy to, co robił to tak na poważnie czy nie do końca. Może już tak jest jak mówi stare powiedzenie, że w przyrodzie musi być równowaga, Jak w tej słynnej teorii „głasków”, przedstawionej między innymi w książce Erica Berne „W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich”.

Mieliśmy Kidawę-Błońską i jej kidawizmy, ale okazuje się, że Trzaskowski też zaczyna wchodzić w strategię polityczną opartą na błędach i pomyłkach, czy zamierzonych czy nie to inna sprawa. Część oczywiście jest zamierzona, a druga część jakoś sama tak wychodzi. Najwidoczniej ta formacja ma taki elektorat, że kiedy zaczyna mówić coś mądrego, to się od nich wyborcy odwracają. Czy to są tylko potomkowie ruskich i niemieckich nasiedleńców i genetycznie tak materiał jest skrzywiony, że nic więcej wykrzesać się z tego nie da? To mogłoby też tłumaczyć, dlaczego największe poparcie PO miało zawsze wśród skazanych, a sam był prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński robił badania właśnie wśród więźniów.

Kiedy patrzę na polską scenę polityczną, to odnoszę wrażenie, że ktoś nam tu próbuje nieustannie robić kabaret. Bo jak można wytłumaczyć zataczanie się Ewy Kopacz na dywanie w Niemczech, wchodzenie Bronisława Komorowskiego na krzesło w parlamencie japońskim, czy też „rewię mody” Lecha Wałęsy, paradującego na pogrzebie Busha w koszulce z napisem „konstytucja”, na której spod marynarki widać było tylko już słynne litery „OTUA”. Podobno w jakimś indiańskim narzeczu znaczy to „tak”. Ale co tak? Albo, co nie tak? Nawet nie chce mi się tego komentować, bo to jest najzwyczajniej żenujące, a w USA nikt tego nie rozumie i tam na pogrzebach polityki się nie uprawia, a na pewno nie w taki sposób, bo to jest kompletny brak klasy i ogłady. No ale, skoro w tej samej Ameryce Danki nie mógł znaleźć pod kołdrą, bo takie duże łóżko było i kosmici mogą nam tutaj zrobić roz..dol, to dlaczego mielibyśmy się takim drobiazgom jak OTUA na koszulce na pogrzebie dziwić? 

Ale pójdźmy dalej. Jak można w katolickim kraju z tradycjami traktować deklaracje Biedronia, że zrobi wszystko, żeby zostać premierem? Jakiego kraju można zapytać, co doskonale widać po sondażach prezydenckich, kiedy zaczynał kampanię i obecnie? Miał ok. 14 proc. poparcia, a został omi ok. 1.8 proc. według ostatnich sondaży. Był już projekt „Anna Grodzka”, gdzie kierownikiem projektu był niejaki Palikot, który jak się okazało po zadymie LGBT w Białymstoku, jakoś nie zniknął. Pojawia się pytanie, kto ten projekt sponsorował? Projekt spełzł na panewce, bo jak mówią ci, którzy są zapoznani z tematem, trzeciorzędowe cechy płciowe u „pani Grodzkiej” pozostały, albo inaczej, pani Anna to nadal pan Krzysztof. Został już po tym wszystkim nic nikomu nie dający performance.

Dobiegł też do końca kolejny projekt: Katarzyna Lubnauer, która raz na ruski rok gdzieś coś powie. I jak się okazuje, doktorat z nauk matematycznych, który posiada, w żadnym wypadku nie gwarantuje logicznego myślenia, zdolności rzetelnego liczenia poparcia politycznego, a co dopiero mówić o umiejętności liczenia na samą siebie – zgodnie ze starą „zasadą matematyczną”.

Od jakiegoś czasu mamy też kolejny projekt o nazwie „Klaudia Jachira”. Projekt wyreżyserowany, przebiegający zgodnie z harmonogramem i rozpisaniem na role. Jak się tak przyjrzeć, to mam się nieodparte wrażenie, że ona robi i mówi tylko to, na co jej pozwolą. Kiedy krytykowała PO i chwaliła obóz rządzący, jakaś część z nas pewnie dała się nabrać, prawda? 

Okazało się, że to nie ociepla jednak wizerunku PO, ponieważ Jachira jednak jest za mało opiniotwórcza, więc szybko wszystko wróciło na właściwe tory i Jachira dalej krytykuje rząd i prezydenta czytając w Sejmie z kartki. Po szkole aktorskiej czytać umie, nawet z akcentem nie jest najgorzej.

Czasem mam wrażenie, że to wszystko dzieje się z uwagi na przerośnięte parcie na szkło, szukanie poklasku. Żeby za wszelką cenę być sławnym. Po jakimś czasie ten głód sławy staje się narkotyk, który uzależnia tak bardzo, że owi celebryci dla samego pozostania w światłach reflektorów, mogą zrobić wszystko, mogą nawet zostać błaznami. Bo co robić, kiedy już się normalnie pracować i nie umie i się nie da?

Nie będę wchodził głębiej w wartości, jakie wynosimy z domu, może braku odpowiedniej dawki miłości i uznania, kiedy jesteśmy dziećmi, zgodnie z teorią potrzeb Maslowa. Czasem lenistwo rodziców, którzy pozwalają dzieciom tworzyć ich swoje własne systemy wartości bez przekazywania tradycji. Takie dzieci po jakimś czasie nabierają pewności, że są nieomylne, nie umieją poddać się krytyce innych i nie mają właściwie rozbudowanej autorefleksji. Do tego jeszcze można wspomnieć o modelu społecznym, o trendach i potrzebach, o prestiżu społecznym i jakie zawody go zapewniają. Praca fizyczna lub nawet tradycyjna praca w biurze są traktowane jako spadek w strukturze społecznej przez takich polityków czy celebrytów i bardzo nieliczni z nich wracają do poprzednich zajęć sprzed przygody z polityką.

Podsumowując, może po prostu po wejściu do polityki i zasmakowaniu adrenaliny, jaką są sława i bycie na świeczniku, tacy ludzie nie umieją już nic innego robić. Powrót do bycia poza sceną traktowany jest jako degradacja społeczna, spadek w ogniwach łańcucha pokarmowego w hierarchii społecznej.

Co więc mogliby w takim razie robić dalej tacy już nie politycy, kiedy nie umieją już pracować ani uczyć, ani rządzić? A kiedy o byciu ekspertem też nie może być mowy?

U nas w Polsce, została dla nich nowa rola – rola błazna. Wystarczy nawet spojrzeć na wszystkich żyjących byłych prezydentów. Oni nawet za czasów prezydentury już przygotowywali się do tej nowej roli, jak sądzę.

Na chleb taki czy inny i w wcale niezgorszy  przecież wystarczy.
Prawda?

Zdjęcie: pixabay.com

Jan Ptasznik
Dziennikarz, publicysta - polityka, gospodarka, filozofia, socjologia
http://strefawolnejprasy.pl/

Podobne

Leave a Reply

Dodaj komentarz

W górę