ANTIFA, czyli „Akcja antyfaszystowska” ma swoje korzenie Niemczech i jest nieformalnym ruchem lewicowych bojówek sprzeciwiających się skrajnej prawicy. Wczorajszy wpis nie jest pierwszym sygnałem prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie włączenia ANTIFY na listę organizacji terrorystycznych. Trump mówił już o tym w roku 2019 po serii ataków bojówkarzy ANTIFY na prawicowych aktywistów. Prezydent USA stwierdził wtedy, że uznanie tej organizacji jako terrorystycznej „uczyniłby pracę policji łatwiejszą”.
W styczniu 2020 z kolei brytyjskie służby uznały Greepece jako organizację faszystowską. W maju 2020 natomiast niemiecki kontrwywiad z kolei zakwalifikował ekologów jako „lewicowych ekstremistów”.
Z kolei wczoraj na Twitterze prezydent USA Donald Trump napisał:
– Stany Zjednoczone uznają ANTIFĘ jako organizację terrorystyczną
The United States of America will be designating ANTIFA as a Terrorist Organization.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) May 31, 2020
Prezydent USA zarzucił bojówkom ANTIFy uczestniczenie w aktach przemocy w trakcie ostatnich demonstracji w USA, do których powodem ma być śmierć Afroamerykanina George’a Floyda, który zginął w wyniku interwencji policji. Na razie nie podał żadnych szczegółów.
Służby brytyjskie w instrukcji opracowanej przez Counter Terrorism Policing, która jest obowiązkowa w całej Anglii i jest częścią szkolenia dla służb prewencji, umieściły Greenpeace na liście organizacji, których działalność jest powiązana lub może być przyczyną zagrożenia przemocą terrorystyczną.
Na tej liście oprócz organizacji faszystowskich i Greenpeace’u znajdują się jeszcze Extinction Rebellion, stowarzyszenie Peta, Combat 18, National Action.
Zgodnie z informacją opublikowaną przez brytyjski „The Guardian” instrukcja ta jest rozdawana jako policyjny dokument antyterrorystyczny. Otrzymują ją personel medyczny i nauczyciele w trakcie odpraw do rozpoznawania ruchów ekstremistycznych i neonazistów.
W ubiegłym miesiącu z kolei organizacjami ekologicznymi zajęły się służby niemieckie. Portal energetyka24.pl opisuje następującą sytuację:
– Zorganizowane w 2019 roku protesty połączone z okupacją terenów przy kopalni Garzweiler i elektrowni Neurath skończyły się użyciem przez policję pałek i gazu pieprzowego. Ośmiu funkcjonariuszy zostało wtedy rannych, a kilku aktywistów trafiło do szpitala
Z kolei portal tvp info pisał wtedy:
– Znany głównie z protestów przy kopalniach węgla brunatnego i zasilanych nim elektrowniach ruch ekologów o nazwie Ende Gelände został zakwalifikowany przez niemiecki kontrwywiad za „lewicowych ekstremistów”. W raporcie Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) wskazano, że grupa wielokrotnie udowadniała, że „co najmniej aprobuje” użycie siły. W corocznych protestach organizowanych przez Ende Gelände brali udział także polscy aktywiści, którzy wcześniej „bronili” przed wycinką Puszczy Białowieskiej, a później Puszczy Karpackiej.
Niemiecki tygodnik „Die Zeit” natomiast pisze że Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) zakwalifikował ruch ekologów Ende Gelände jako „lewicowy ekstremizm”. BfV to niemiecka służba kontrwywiadu cywilnego, dbająca o bezpieczeństwo kraju.
Wszystko wydaje się wskazywać, że po dobrych ideach w wielu organizacjach mających służyć wolności i dobru społecznemu pozostało już tylko wspomnienie. Stały się one bowiem narzędziami nacisków różnych grup interesów lub nawet działalności terrorystycznej.
My w Polsce także mamy sporo takich przykładów poczynając od historycznej już obwodnicy Augustowa, a kończąc na współczesnych atakach na ochronę Puszczy Białowieskiej przed kornikiem.
Warto też dodać, że w ostatnim czasie ratusz warszawski pod zarządem Rafała Trzaskowskiego przeznaczył prawie 4 mln złotych na szkolenie skrajnie lewicowych bojówkarzy.
jp/welt.de/energetyka24.com/tvp.info/the guardian/twitter/swp
Zdjęcia: yt/fox news/the guardian