Jak już wiadomo, marszałek Senatu nie ma kompetencji reprezentowania Polski poza granicami kraju. Te kompetencje w Polsce posiadają w określonych zakresach Prezydent i rząd.
Od jakiegoś czasu mamy jednak do czynienia z dziwną megalomanią i wysublimowaną formą narcyzmu, którą prezentuje marszałek Senatu, Tomasz Grodzki.
Jak podaje portal TVP.info, w trakcie ostatniego spotkania Grodzkiego z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem, Grodzki „zaproponował odnowienie relacji między izbami wyższymi parlamentów obu krajów na szczeblu wicemarszałków izby, jako ostrożne otwarcie kanału komunikacji”. Za ten kanał komunikacji po stronie polskiego Senatu, zgodnie z życzeniem Grodzkiego miałby odpowiadać Bogdan Borusewicz.
O tym wszystkim można się dowiedzieć z notatki, przekazanej portalowi TVP.info przez Kancelarię Senatu.
Marszałek Grodzki przekonywał już, że sprawy omawiane z ambasadorem Rosji były przez niego uzgadniane z MSZ. Jak się jednak okazuje ministerstwo nie potwierdza wersji Grodzkiego.
Kontakty z Grodzkim, jak się okazuje stymulowali sami Rosjanie, o czym informuje portal TVP.info:
- „Ambasador Rosji zwrócił się zaś do marszałka o poparcie Polski dla zniesienia zachodnich sankcji. Prosił też, aby nasz kraj nie wspierał wykluczania Rosji z obrad Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.”
W całej tej sytuacji wydaje się zasadne łączenie faktu urabiania przez Rosję chwiejnego, z przerośniętą ambicją i wybujałym ego marszałka Grodzkiego z akcją propagandową Kremla i skandalicznymi oskarżeniami prezydenta Rosji Władimira Putina na temat rzekomej roli Polski w wybuchu drugiej wojny światowej. Po Putinie cały stek pomówień popłynął z ust innych rosyjskich oficjeli i nawet w tamtejszych mediach.
Niefrasobliwość marszałka została więc klasycznie i bezwzględnie wykorzystana przez Rosjan. Zagrali mu na nosie tak, że nawet się nie zorientował, on myślał pewnie, że to nie jego nos tylko wiejska fujarka Janko Muzykanta.
Do tych delikatnie mówiąc wpadek dochodzi jeszcze coraz większa ilość osób, które składają zeznania w sprawie przyjmowania przez Grodzkiego łapówek w czasach, kiedy pracował jako lekarz. A są to kwoty niemałe. Ten zaś zamiast doprowadzić do rzetelnego zbadania i wyjaśnienia sprawy podaje do sądu dziennikarzy TVP i „Gazety Polskiej”. Chodzi o Tomasza Sakiewicza z „GP” oraz szefa portalu tvp.info Samuela Pereirę i reportera Radia Szczecin Tomasza Duklanowskiego. Bo ośmielili się wyciągnąć sprawę łapówek na światło dzienne. Pozew ma też zostać złożony przeciwko Henrykowi Osiewalskiemu, który oświadczył się, że był zmuszony wręczyć Grodzkiemu łapówkę 20 lat temu.
Zdjęcie: Youtube/Telewizja Republika