Wiadomości będą wysyłane raz w tygodniu, na koniec tygodnia. Adresy e-mail będą wykorzystywanie jedynie do mailingów w ramach Strefy Wolnej Prasy. Nie będą przedmiotem sprzedaży innym podmiotom.

Jesteś tutaj:
Home > Bezpieczeństwo > „Energiewende” – czyli niemiecki szwindel ekologiczno-biznesowy

„Energiewende” – czyli niemiecki szwindel ekologiczno-biznesowy

Nasz zachodni sąsiad w zasadzie od samego początku „wiedział lepiej”, co jest dla Polski najlepsze. Nie inaczej jest obecnie i nie dotyczy to tylko Polski, ale jak się okazuje, także innych krajów Unii Europejskiej, które są na niższym poziomie rozwoju technologicznego czy gospodarczego. Wymiana towarowa między wieloma krajami i Niemcami ma się dobrze, nie dotyczy to jednak koncepcji polityki energetycznej. Chodzi mianowicie o całkowite patrzenie na proces i strukturę wytwarzania energii elektrycznej, a szczególnie dotyczy to emisji CO2, co zostało opisane w planach niemieckiej polityki energetycznej na rok 2030. O co chodzi?

Niemiecka polityka emisyjności zawiera pewien trik. Wszyscy wiemy, że Niemcy wydzielają najwięcej CO2 w Europie, ale jako kryterium przez politykę Unii Europejskiej został przyjęty przelicznik „na głowę”. Tak więc pomimo faktu, że wytwarzają najwięcej zanieczyszczeń w Europie, to mając dużo większą liczbę ludności, w przeliczeniu na jednego mieszkańca wypadają od nas lepiej. I nie tylko od nas.

Kolejnym elementem tej niemieckiej polityki energetycznej jest wyzbywanie się przestarzałych technologii, jak na przykład wiatraków. Te oprócz tego, że są przeważnie wyeksploatowane, to jeszcze wymagają stałego dofinansowywania z budżetu państwa. Dodatkowy kłopot, to magazynowanie energii i odpowiednia wietrzność, która w Polsce jest bardzo niekorzystna dla tego rodzaju rozwiązań i w zasadzie jedyne miejsce dla lokalizacji farm wiatrowych to pewne rejony Pomorza.

Finalnie należy jeszcze zwrócić uwagę na sposób finansowania tzw. rozwiązań ekologicznych z funduszy unijnych. Fundusze te są celowe, tzn. że mogą być wykorzystane tylko na określone urządzenia, technologie i rozwiązania. Nie powinno więc w tej sytuacji już nikogo dziwić, że są to produkty wycofywane głównie z rynku niemieckiego. Na tym zarabiają więc bezpośrednio już firmy niemieckie, duńskie, holenderskie i inne, a firmy zarobionymi w ten sposób pieniędzmi mogą już dysponować dowolnie. Można więc się pokusić o stwierdzenie, że jest to swoistego rodzaju pralnia pieniędzy, a cały proces finansowania to po prostu ustawiony przetarg.

Źródło: Konrad Świrski Blog
Zdjęcie: pxhere.com

Mariusz Paszko
Redaktor Naczelny - wywiady, historia, wiedza, technologie, polityka, Kościół

Podobne

Leave a Reply

Dodaj komentarz

W górę