
Ukraiński parlament podjął właśnie historyczną decyzję, umożliwiającą delegalizację Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (UCP PM). To posunięcie, będące odpowiedzią na długotrwałe oskarżenia o działalność antyukraińską tej wspólnoty, wywołało falę dyskusji zarówno na Ukrainie, jak i za granicą. UCP PM, od lat lojalna wobec Moskwy, była przedmiotem intensywnej krytyki ze strony ukraińskich władz i społeczeństwa, które zarzucały jej szpiegostwo, szerzenie rosyjskiej propagandy oraz wspieranie rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Narzędzie szpiegostwa i manipulacji
Jak podają media, decyzja ukraińskiego parlamentu nie wzięła się znikąd. Cerkiew Moskiewska była przez lata skutecznie wykorzystywana przez Kreml jako narzędzie do realizacji politycznych i militarnych celów w regionie. Władimir Putin i jego aparat władzy doskonale zdają sobie sprawę z wpływu, jaki religia ma na ludność, i starają się ten wpływ wykorzystać do własnych celów. W kontekście wojny na Ukrainie, duchowni UCP PM byli wielokrotnie oskarżani o przekazywanie informacji rosyjskim służbom specjalnym oraz o aktywną współpracę z Moskwą w destabilizowaniu sytuacji wewnętrznej Ukrainy.
Przykłady tego rodzaju działalności są liczne. Od początku pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę wszczęto ponad sto postępowań karnych przeciwko duchownym lojalnej wobec Moskwy Cerkwi, oskarżając ich o zdradę, szpiegostwo czy szerzenie rosyjskiej propagandy. Co czwarte z tych postępowań zakończyło się wyrokiem skazującym. Choć duchownych UCP PM jest ponad 10 tysięcy, to margines działalności wywiadowczej w ich szeregach stanowi poważne zagrożenie dla państwa ukraińskiego. W tym kontekście, władze w Kijowie mają uzasadnione obawy, że Kreml poprzez cerkiew może skutecznie wpływać na destabilizację sytuacji politycznej i społecznej w Ukrainie.
Kreml, wykorzystując cerkiew jako narzędzie manipulacji, posługuje się również narracjami religijnymi do legitymizacji swoich działań wojennych. W Rosji, gdzie Rosyjska Cerkiew Prawosławna odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu opinii publicznej, duchowni otwarcie błogosławią rosyjskich żołnierzy oraz sprzęt wojskowy wykorzystywany w wojnie przeciwko Ukrainie. Tego rodzaju wsparcie moralne jest nieocenione dla rosyjskich władz, które starają się przekonać społeczeństwo, że wojna jest sprawiedliwa i zgodna z wartościami prawosławia.
Warto również zauważyć, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna od lat jest ściśle powiązana z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa. Patriarcha Cyryl, obecny zwierzchnik cerkwi, a także jego poprzednicy, byli związani z KGB, co tylko potwierdza, że cerkiew odgrywała i nadal odgrywa istotną rolę w realizacji strategicznych celów Kremla. Otwarcie w 2002 roku kaplicy prawosławnej na Łubiance, siedzibie rosyjskich służb bezpieczeństwa, symbolicznie podkreśla symbiozę między rosyjskim aparatem represji a cerkwią.
Autokefalia i walka o niezależność
W kontekście tej długotrwałej działalności Kremla, decyzja Ukrainy o delegalizacji UCP PM jest postrzegana jako krok w kierunku zabezpieczenia suwerenności narodowej i przeciwdziałania rosyjskim wpływom. Po wybuchu wojny w 2014 roku, władze ukraińskie zaczęły aktywnie wspierać starania o autokefalię Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego (PCU), która miała stać się niezależną i narodową wspólnotą religijną, odcinającą się od Moskwy. W 2019 roku patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, zwierzchnik wschodniego chrześcijaństwa, podpisał tomos nadający autokefalię PCU. Tym samym, Ukraina zyskała niezależną cerkiew, która ma być jednym z filarów narodowej tożsamości i niepodległości.
Jednakże, pomimo oficjalnego ogłoszenia autonomii przez UCP PM w maju 2022 roku, więzi z Moskwą nie zostały faktycznie zerwane. Deklaracja o niezależności, ogłoszona na soborze cerkiewnym, nie została uznana przez rosyjskich zwierzchników, a zmieniony statut cerkwi nigdy nie został opublikowany ani formalnie zatwierdzony przez ukraińskie organy rejestracyjne. To tylko potwierdza, że UCP PM nadal jest postrzegana jako narzędzie Kremla, a jej deklaracje o niezależności mają charakter czysto pozorny.
Wolność religijna i kontrowersje
Decyzja o delegalizacji UCP PM wywołała jednak kontrowersje, zwłaszcza w kontekście wolności religijnej. Papież Franciszek, odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, wyraził obawy o wolność wyznania, podkreślając, że „żaden Kościół chrześcijański nie powinien być zniesiony bezpośrednio lub pośrednio”. Papież zaapelował również o nietykalność Kościołów, zaznaczając, że modlitwa, niezależnie od kontekstu, nie może być powodem do represji.
Te słowa papieża stanowią ważne przypomnienie, że wolność religijna jest jednym z fundamentalnych praw człowieka, które powinno być chronione nawet w trudnych warunkach wojennych. Ukraina, jako państwo aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej i poszanowania międzynarodowych standardów praw człowieka, stoi przed wyzwaniem pogodzenia swoich dążeń do ochrony suwerenności narodowej z koniecznością respektowania praw religijnych mniejszości.
Słowa Franciszka mogą być jednak postrzegana w kontekście ogólnym. Coraz częściej słyszy się też, że jako człowiek spoza europejskiego i azjatyckiego kręgu kulturowego, nie jest on w stanie prawidłowo zdiagnozować zawiłości rosyjskiego imperializmu.
Społeczne oczekiwania i przyszłość UCP PM
Decyzje ukraińskich władz o delegalizacji UCP PM wydają się być zbieżne z oczekiwaniami społecznymi. W majowym badaniu przeprowadzonym przez kijowski ośrodek KMIS, 63% respondentów opowiedziało się za delegalizacją UCP PM, a aż 82% zadeklarowało brak zaufania do tej instytucji. Dla wielu Ukraińców, UCP PM jest symbolem rosyjskich wpływów i zagrożeniem dla narodowej tożsamości.
Zwolennicy delegalizacji podnoszą również argument, że poważnie osłabi to prowadzone przez Kreml na Ukrainie operacje dezinformacyjne i propagandowe, które utrwalają koncepcję „ruskiego miru”. Rosyjska Cerkiew Prawosławna, będąca podnóżkiem reżimu Putina, ma bowiem nadal silne wpływy nie tylko w strukturach religijnych, ale także w armii i służbach bezpieczeństwa.
Jan Ptasznik