Sprawa oficerów polskich, pomordowanych w Katyniu, w informacjach i komentarzach medialnych (kwiecień 1943 – 2007)
Aldona Rogulska
Praca magisterska wykonana pod kierunkiem:
dr hab. Rafała Habielskiego
Instytut Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Uniwersytet Warszawski
Warszawa, wrzesień 2007
Rozdział I
ZBRODNIA KATYŃSKA W OKRESIE OKUPACJI HITLEROWSKIEJ
I.III W propagandzie sowieckiej i w prasie komunistów polskich
W prasie sowieckiej niewiele można znaleźć na temat zbrodni katyńskiej. W swojej książce pt: Oprawcy z Katynia Władimir Abarinow pisze o wydarzeniach na stacji Gniazdowo, których potwierdzenie znalazł autor w słowach Arkadija Andriejewicza Kostiuczenki z Witebska, mieszkającego w 1940 roku we wsi Zofiówka około kilometra od stacji. Arkadij był wtedy małym dziewięcioletnim chłopcem. Korespondencję z nim Władimir Abarinow wymieniał po latach, ale w czasach, kiedy w prasie radzieckiej nie było właściwie publikacji o Katyniu i jak stwierdza autor rzetelnego opisu wydarzeń na stacji w Gniezdowie nie ma do tej pory. W liście Arkadija Andriejewicza czytamy: „W roku 1940 na stacje Gniezdowo przyjeżdżały czasami jeden – dwa wagony pasażerskie z kratami w oknach. Do wagonów podjeżdżał pod eskortą samochód, tak zwana czarna wrona. Z wagonu przechodzili do samochodu polscy oficerowie (byli w mundurach), potem wywożono ich do lasu katyńskiego. Las był ogrodzony i co się z nimi działo, nikt nie widział. Ale choćby słuchy, że rozlegają się tam wystrzały. Wtedy, o ile pamiętam, nikt nie miał wątpliwości, że są tam rozstrzeliwani. Sprawa poważna, niebezpieczna. Dlatego ludzie starali się jakby tego nie zauważać”.
Jak wynika ze sprawozdań i raportów o sytuacji w ruchu komunistycznym działającego w Polsce obozu rewolucyjnego prasa niemiecka i polska pod okupacją każdego dnia przynosiła nowe szczegóły i nazwiska. Dzięki temu wiadomość o masowym mordzie polskich oficerów rozeszła się po całym świecie, pozostawiając Związek Sowiecki w kłopotliwej sytuacji.
Po niespełna tygodniu od podania przez władze niemieckie sensacyjnej informacji o mordzie w lesie katyńskim, radio moskiewskie nadaje dnia 16 kwietnia komunikat oficjalny, w którym strona Sowiecka oświadcza: „Wersja niemiecka o zamordowanych przez Rosjan polskich jeńców wojennych pod Smoleńskiem jest kłamstwem”.
Komunikat dodaje, że trwają prace nad ustaleniem, co Niemcy zrobili z polskimi jeńcami, zatrudnionymi przez nich w 1941 roku do rozbudowy umocnień w rejonie Smoleńska. Dwa dni później, 18 kwietnia bieżącego roku, minister obrony narodowej – Marian Kukiel oświadczył:, że sowieckie pismo „Krasnaja Zwiedza” z 17 września 1940 roku, szacowało stan jeńców polskich w ZSRR na blisko 181 tysięcy ludzi, w tym około 10 tysięcy oficerów. z dalszych ustaleń i dochodzeń wynikało, że mniej więcej 4 – 5 tysięcy znalazło się w obozie w Kozielsku, 3900 w Starobielsku (w tym 100 lekarzy) oraz 380 oficerów policji polskiej, a także żandarmerii w obozie Ostaszkowo. Tego samego dnia odbyło się posiedzenie Rady Ministrów RP. W związku z tym Polska Agencja Telegraficzna (PAT) donosi, że Rada Ministrów, po zapoznaniu się ze wszelkimi dostępnymi informacjami, dotyczącymi zbrodni na polskich oficerach, których zwłoki odnaleziono pod Smoleńskiem i przeanalizowaniu wszystkich faktów krajowego raportu w tej sprawie, wydała oświadczenie następującej treści: „Nie ma Polaka, który by nie był wstrząśnięty do głębi wiadomością szerzoną przez propagandę niemiecką z największym rozgłosem o odkryciu pod Smoleńskiem we wspólnym grobie zmasakrowanych zwłok zaginionych w ZSRR oficerów polskich i kaźni, której stali się ofiarą”. Jednocześnie rząd polski poinformował o swoim zamiarze zwrócenia się do Polskiego Czerwonego Krzyża w sprawie ustalenia okoliczności zbrodni i jej prawdziwych sprawców. Do MCK zwrócił się polski minister obrony generał Kukiel i jeszcze tego samego dnia, o godzinie 16.30 książę Stanisław Radziwił, jako zastępca delegata Polskiego Czerwonego Krzyża w Szwajcarii wręczył przedstawicielowi MCK Paulowi Ruegerowi specjalną notę. Fakt ten zbiegł się w czasie z prośbą Niemieckiego Czerwonego Krzyża, mianowicie dzień wcześniej 16 kwietnia zwrócił się on do MCK o to samo, czyli ustalenie sprawców, ustalenie okoliczności tragedii i zidentyfikowanie zwłok. Moskwa bardzo agresywnie zareagowała na poczynione przez Polaków i Niemców kroki. W „Prawdzie” 21 kwietnia, ukazał się artykuł zatytułowany: Polacy współpracownicy Hitlera. Pisano o generale Sikorskim i jego gabinecie. O tym, że zwrócił się do MCK, ale przecież nie mógł pozostać bierny i obojętny w tak ważnej kwestii. Po sześciu dniach MCK odpowiedział, że jest gotowy na pomoc w ustaleniu faktów, ale że swoją prośbę powinny zgłosić wszystkie zainteresowane strony, zatem również Związek Radziecki. Nie trudno domyślić się, że po wcześniejszym artykule w moskiewskiej „Prawdzie”, rząd ZSRR odmówił. Strona rosyjska utrzymuje bowiem, że wszyscy oficerowie w Kozielsku zostali wezwani do podania ich miejsc stałego zamieszkania i partiami po około 60 do 300 osób byli sukcesywnie wywożeni z obozu. Po ponownym nawiązaniu stosunków pomiędzy Rosją, a Polską oficerowie polscy zaczęli zgłaszać się do tworzącej się armii polskiej. Brakowało jednak blisko 8 tysięcy oficerów, których los był nieznany. Za każdym razem kiedy generał Władysław Sikorski poruszał temat zaginionych oficerów, przedstawiając Stalinowi listy z ich nazwiskami, tamten dawał wykrętne, nielogiczne odpowiedzi. Oficjalne czynniki ZSRR do znudzenia twierdziły, że wszyscy oficerowie zostali objęci specjalną amnestią i wypuszczeni z obozów. W tej sprawie polskie komunistyczne Radio Świt dodało, że Związek Sowiecki nie udzielił odpowiedzi na żadne z pytań generała Sikorskiego, czy generała Andersa o los polskich oficerów zgładzonych w Katyniu. Wobec tego, biorąc pod uwagę szczegóły podane przez władze niemieckie, a dotyczące ciał zamordowanych pod Smoleńskiem oficerów – rząd polski podjął odpowiednie kroki zmierzające do wyświetlenia sprawy. Ostrzegano Polaków przed ewentualną propagandą niemiecką, ale równocześnie nie podważano wiarygodności ich makabrycznego odkrycia i dowiedzenia winy Sowietów. W stosunku do Rządu Związku Sowieckiego żądamy poinformowania, gdzie znajdują się polscy oficerowie z Kozielska. W odpowiedzi dnia 18 kwietnia spiker stacji im. Kościuszki w Moskwie, pomijając niewyjaśnioną sprawę jeńców polskich, więzionych przez Sowiety, stwierdził, że w grobach pod Smoleńskiem znajdują się ciała pomordowanych przez Niemców Polaków, wywiezionych rzekomo z obozów niemieckich, których numery następnie wymienił. Dodał też, że w chwili gdy wojska rosyjskie docierają pod Smoleńsk, Niemcy w strachu przed zdemaskowaniem i wykryciem ich zbrodni, starają się przerzucić ją na Rosjan. Działania niemieckiej propagandy spiker radia Kościuszko nazywa chwytem „łapaj złodzieja” i pyta, co się stało z 50 tysiącami polskich jeńców w Niemczech, o których losie nic nie wiadomo? Mówi o masowym rozstrzeliwaniu oficerów w Łodzi, Bydgoszczy i Poznaniu. Na koniec podsumowuje, że polski naród nigdy nie daruje i nie przebaczy Niemcom wymordowania polskich jeńców, którzy wpadli w ich sidła podczas odwrotu Rosjan. W nocy z 25 na 26 kwietnia ambasador Tadeusz Romer otrzymuje od Mołotowa notę, dotyczącą zerwania przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z polskim rządem na emigracji.
Całość podrozdziału w formacie PDF do bezpłatnego pobrania – Katyń_rozdz_1.3
Leave a Reply