
Dlaczego decyzja Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) w sprawie współpracy z różnymi organizacjami kynologicznymi zabolała niektóre środowiska? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…
– „Szanowny autor przed napisaniem swoich wypocin mógłby się wyedukować. Pomysł założenia międzynarodowej organizacji łowieckiej powstał w 1910 r. na I Międzynarodowej Wystawie Łowieckiej w Wiedniu. Podczas kiedy to Pana FCI powstało dopiero w maju 1911. Wstyd nie znać historii łowiectwa, które sięga dziesiątki lat wstecz zanim powstała ta jedna z wielu organizacji międzynarodowych” – czytamy we wpisie Pani Marty Iskierskiej, prezes Związku Kynologicznego PL, pod artykułem Pawła Gduli na portalu wildmen.pl.
Co przeszkadza kynologom i myśliwym, których reprezentuje/broni Paweł Gdula?
– „Paweł Lisiak od wielu lat toczy prywatną wojenkę z samorządnym i niezależnym Związkiem Kynologicznym w Polsce, który jest przedstawicielem w naszym kraju Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI). Zerwanie porozumienia i współpracy Polskiego Związku Łowieckiego z ZKwP nie ma akceptacji w środowisku myśliwych, którzy hodują i polują z rasowymi psami” – zapewne z rozpaczą wystukiwał ten tekst autor portalu wildmen.pl. Sprawa jednak nie do końca przedstawia się tak, jak to zostało tam ujęte.
Okazuje się bowiem, że otwarcie się Polskiego Związku Łowieckiego na współpracę z innymi niż Związek Kynologiczny w Polsce (ZKwP) organizacjami kynologicznymi nie jest w smak dotychczasowym „monopolistom”. No cóż… każdy chciałby mieć monopol, ale czy za cenę podawania nieprawdy w sprzeczności z ustawą, a nawet zwykłym ludzkim rzetelnym informowaniem opinii publicznej? Tym bardziej przez dziennikarza czy autora, który z natury rzeczy zobowiązany jest do przedstawiania pełnego spektrum wiedzy.
Jak jest z tym monopolem na „rasowość psów”?
Marta Iskierska, prezes Związku Kynologicznego PL, który jest konkurencyjną organizacją kynologiczną działającą w Polsce, wyjaśnia, że – czytamy z kolei na portalu Fronda.pl – „warto przywołać ustawę o nieuczciwej konkurencji, która zobowiązuje do podawania prawdy, a więc nie można pisać, że tylko Związek Kynologiczny w Polsce może zajmować się kynologią i certyfikacją psów, a poza nią wszystkie inne zwierzęta miałyby być rzekomo nierasowe”.
– „Ma to związek z tym, że na świecie istniało wiele organizacji międzynarodowych o bardzo wysokim statusie, zanim jeszcze FCI powstało. Tak więc najstarszą organizacją kynologiczną na świecie jest brytyjski Kennel Club – KC, założony w 1873 roku, który uznał 189 ras” – informuje dalej Fronda.pl.
– „To oni pierwsi opracowali wzorce ras ,które były fundamentem dzisiejszej pracy hodowlanej wszystkich organizacji kynologicznych na całym świecie !!! W 1884 powstał Amerykański Kennel Club – AKC, który wpisał do klasyfikacji 135 ras. Cztery lata później, powstaje trzecia z najstarszych organizacji kynologicznych Kanadyjski Kennel Club – CKC w 1888 r. W 1898 zawiązuje się United Kennel Club czyli UKC – amerykański związek kynologiczny. Jest to druga, pod względem wielkości na świecie organizacja kynologiczna. Dopiero w roku 1911 roku zawiązuje się w Europie Międzynarodowa Federacja Kynologiczna – FCI. W skład państw tworzących FCI wchodzą: Austria, Belgia, Francja, Holandia i Niemcy. Zgodnie z jej regulaminem, tylko jedna organizacja w danym państwie może ją reprezentować. Powstają nowe organizacje światowe min W 1976 Zawiązuje się United Kennel Clubs International e.V. (UCI) itd.” – piszą na profilu organizacji na Facebooku eksperci ze Związku Kynologicznego PL.
– „Powiedzenie, że tylko psy posiadające dokumentacje Związku Kynologicznego w Polsce, który jest przedstawicielem FCI są rasowe, a inne to kundelki (jak pisze w swoim artykule Paweł Gdula) jest obrazą oraz pogwałceniem prawa do uznawania rasowości zwierząt przez organizacje, które powstały dużo wcześniej i których praca jest podwaliną FCI” – podkreśla Iskierska.
Jak dalej podaje prezes Związku Kynologicznego PL, „psy hodowane z pokolenia na pokolenie pod eksterier zatracają swoją zdolność użytkową. To materiał na zdobywców trofeum wystawowych z osłabionym lub całkowicie zatraconym instynktem”.
– „Świetnym przykładem na poparcie moich słów jest fakt, że obecnie praktycznie wszystkie psy w służbach państwowych i ratowniczych to przedstawiciele innych organizacji. Tylko niewielki margines pochodzi z ZKwP, o czym głośno mówiono przy procesowaniu ustawy, która miała by nadać monopol ZKwP do rozmnażania zwierząt rasowych. Wówczas jako jedni z pierwszych służby państwowe i ratownicze przy konsultacjach publicznych zagroziły, że jeśli ten projekt ustawy zostanie wprowadzony nie będą posiadać psów do pracy!!! Podobnie jest w myślistwie, tylko margines psów ma doskonały instynkt łowiecki. Myśliwemu potrzebny jest pies który dobrze pracuje w polu i logo na dokumencie ma dla niego drugorzędne znaczenie” – argumentuje Iskierska.
Odpowiedź Polskiego Związku Łowieckiego
Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego w odpowiedzi na nieuczciwe oskarżenia zawarte w tekście Pawła Gduli wyjaśnia, że „sprawa dotyczy psów myśliwskich, którymi dysponują myśliwi, a które nie mają udokumentowanego pochodzenia, ponieważ nigdy nie było takiego wymogu prawnego”, a ponieważ „myśliwi takie psy posiadają, Związek chce mieć wiedzę na temat tego, jak te psy się sprawują, ale przede wszystkim w łowisku”, co wyraźnie pokrywa się z opinią wcześniej cytowanej ekspertki.
Zarząd Główny PZŁ przypomina również, że nie zerwał współpracy ze Związkiem Kynologicznym w Polsce. Chodzi jedynie o dopuszczenie innych organizacji kynologicznych działających na terenie naszego kraju i nie tylko.
A jak wygląda sprawa konkursów łowieckich?
– „Logiczne jest natomiast to, że Polski Związek Łowiecki zdecydował się na organizację konkursów wewnątrzorganizacyjnych. Korzystamy cały czas z psów myśliwskich zrzeszonych w Związku, jednak według deklaracji myśliwych na dzień dzisiejszy w łowiskach jest 36 tysięcy psów. Tylko niewielka część należy do ZKwP. Nie możemy zignorować tego faktu” – wskazuje Zarząd Główny PZŁ.
– „Konkursy zorganizowane przez Polski Związek Łowiecki mają bardzo dobry odbiór, pomimo faktu, że jest to ich zupełny początek” – czytamy dalej.
– „Jeżeli któraś z organizacji kynologicznych będzie w stanie zaoferować nam psy z dobrymi cechami użytkowymi, to jako organizacja oczywiście nie chcemy ich dyskryminować. Wybór jednak zawsze należy do myśliwego. Takie psy zresztą na dzień dzisiejszy już są w naszych łowiskach i polują, więc nie możemy udawać, że ich nie ma” – podsumowuje Polski Związek Łowiecki.
Źródła: Związek Kynologiczny PL, Facebook, Wildmen.pl, Fronda.pl, media
Fot.