Skoki ze spadochronem, niegdyś kojarzone z wojskowym desantem czy bardzo elitarnym sportem, stają się coraz popularniejszą rozrywką – również w Polsce. Dlaczego tak się dzieje – zdradza Marcin Seń, spadochroniarz z piętnastoletnim doświadczeniem, a także jego „podopieczni” – Andrzej Sołtyk oraz Ryszard Dmoch.
Spadochroniarstwo sportowe przyciąga chętnych w każdym wieku. Najdobitniej mogą zaświadczyć o tym Andrzej Sołtyk – obecnie najmłodszy Polak, który zdobył uprawnienia samodzielnego skoczka spadochronowego w wieku 14 lat – oraz Ryszard Dmoch, alpinista, himalaista, członek pierwszej zimowej wyprawy na Mount Everest w 1980 roku, który pasją do skoków spadochronowych zaraził się całkiem niedawno. Dodajmy, że pomiędzy oboma zawodnikami jest siedemdziesiąt lat różnicy!
Zrządzenie przypadku?
Andrzej Sołtyk, jeden ze zwycięzców ostatnich zawodów Mistrzostw Europy w indoor skydivingu oraz mistrz świata i zdobywca pucharu świata w kategorii D2W (dwójki dynamiczne), pasją do latania zaraził się przypadkiem. „Musieliśmy z mamą zmienić plany na ferie zimowe. Postanowiliśmy wybrać się do tunelu, tak z ciekawości… I kiedy byłem w środku, stwierdziłem »To jest to!«. I tak zacząłem bywać na treningach, poznałem Marcina Senia, który wprowadził mnie w świat latania i teraz możemy razem zdobywać kolejne medale”, mówi.
Ryszard Dmoch obecnie nie zajmuje się już czynnie alpinizmem, ale wciąż ciągnie go do sportów ekstremalnych. „Ja od zawsze wiedziałem, że gra w szachy nie jest dla mnie. Potrzebuję mocnego kopa, adrenaliny, która pozwala mi trzymać formę. Kiedyś były ślizgacze, potem – góry. Teraz zajmuję się genealogią, ale musiałem się od niej oderwać. Znajomy z Polskiego Związku Alpinistów zaproponował mi skoki z Marcinem. Już po wylądowaniu wiedziałem, że to wspaniała pasja”, podkreśla osiemdziesięciosiedmioletni obecnie himalaista.
Już nie tak niszowy
Dzisiaj coraz więcej osób decyduje się na jednorazową przygodę ze spadochronem. Część z nich, zafascynowana swobodą i poczuciem wolności podczas skoku, wraca później na strefę, przygotowuje się do samodzielnego skakania i uczy wykonywania akrobacji. Jeszcze do niedawna spadochroniarstwo było bardzo niszowym sportem, ale to się powoli zmienia. Ze względu na duże zainteresowanie ekstremalnymi rozrywkami i, nie ukrywajmy, lepszą niż kilkanaście lat temu sytuację ekonomiczną Polek i Polaków.
Dodatkowym bodźcem do rozwoju i popularyzacji skoków spadochronowych jest niewątpliwie dostępność tuneli aerodynamicznych do uprawiania indoor skydivingu. Obecnie w kraju takie obiekty znajdują się we Wrocławiu, Warszawie, Lesznie i Katowicach, a kolejny, najnowocześniejszy tego typu kompleks powstaje w Gdańsku. „Swobodny lot w tunelu to świetny pomysł na początek przygody ze spadochroniarstwem, tak między innymi zaczynał ją Andrzej” – przyznaje Marcin Seń, – „ale to także prężnie rozwijająca się dyscyplina, co widać po rosnącej popularności zawodów w indoor skydivingu i sukcesach naszych młodych reprezentantów” – dodaje.
Pasja czy zawód?
Marcin Seń i Andrzej Sołtyk przyznają jednak, że brakuje im profesjonalizacji tej młodej dyscypliny. Spadochroniarstwo sportowe oraz, przede wszystkim, indoor skydiving to w tym momencie hobby – i to nie najtańsze. Za sukcesami polskich zawodników nie idą jeszcze wielkie pieniądze, ale to być może się zmieni. „Mam nadzieję, że za rok albo parę lat sponsorzy dostrzegą potencjał, jaki tkwi w indoor skydivingu. Póki co, musimy robić swoje, żeby być jak najlepsi w tej dyscyplinie. Na razie całkiem dobrze sobie radzimy” – optymistycznie stwierdza Sołtyk.
Inne podejście zdradza Ryszard Dmoch: „Spadochroniarstwo czy loty w tunelu to jest pasja – i to powinna być pasja. Zresztą zdążyłem nią już zarazić swoje wnuki. Ale nie wyobrażam sobie, żeby skydiving stał się »zawodowym« sportem. Zresztą podobnie jak wspinaczka górska. Każdy z nas ma jakiś zawód wyuczony, a góry czy skoki są tą odskocznią od codzienności, od rutyny. Moim zdaniem, nie powinniśmy dopuścić do tego, żeby same stały się taką rutyną”.
Bez względu na to, jak będzie wyglądać przyszłość sportów spadochronowych, już teraz stanowią świetny i jednocześnie bezpieczny sposób spędzania wolnego czasu – nie tyle „na”, co w powietrzu. Pozostaje tylko trzymać kciuki przed występem polskich zawodników w Bahrajnie, w ramach Pucharu Świata w indoor skydivingu, który będzie miał miejsce już w październiku.
Leave a Reply