Już w czerwcu 2019 pisałem, że Borys Budka jest czarnym koniem na przyszłego lidera Platformy Obywatelskiej. Jan Ptasznik pisał jeszcze wcześniej o namaszczeniu Budki przez samą Frau Aglelę na przyszłego lidera PO. Plany cały czas krzyżował Grzegorz Schetyna, który – jako doświadczony jeździec – w siodle lidera potrafił długo usiedzieć.
Wszystko więc wskazuje na to, że właśnie Borys Budka zostanie nową twarzą PO, czyli – i tu pokuszę się o kolejne przypuszczenia – nie da rady utrzymać podzielonej Platformy, która się podzieli na dwa lub trzy mniejsze obozy, z których ludzie powędrują do innych partii.
Dlaczego tak a nie inaczej prognozuję?
Całej tej sytuacji w mojej opinii winna jest sama bazowa koncepcja tzw. totalnej opozycji. I nie bardzo wiadomo, czy Grzegorz „rekini uśmiech” Schetyna wymyślił ją sam, czy może ktoś mu ją podpowiedział. Tak czy owak przypomina mi ona jak żywo koncepcję Goebbelsa: „kłamać … kłamać … aż uwierzą”, albo „kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą”. Szczerze to kłamstwo nigdy nie stanie się prawdą, a jedynie może być przez wiele osób jednocześnie traktowane jako „prawda” i uznane za „prawdę” na bazie mechanizmów z zakresu zachowań konformistycznych.
My Polacy natomiast mamy w sobie na tyle dużo takiego, nazwałbym to, genetycznego rozsądku i wykrztałconych przez pokolenia obiektywności i dystansu w podejściu do wszytkiego, co nas otacza, że nie dajemy się nabrać na głupoty wymyślone jeszcze przez Prusaków.
Budka byłby w stanie uratować PO po jego pierwszym powrocie z Niemiec. Wtedy wszystko było jeszcze świeże i możliwe do przemodelowania. Po pierwszych przegranych wyborach. Ale koniunkturalizm Schetyny zrobił swoje. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacjami typu bezkarność i łamanie prawa przez sądy, łapówkarstwo lekarzy i uwikłanie w całość marszałka senatu, a to wszystko kojarzy się właśnie z PO. Dwie najbardziej irytujące Polaków sprawy. Do tego wszystkiego jeszcze ala-rewolucja LGBT na przykład w Warszawie i wszystkie afery z tym związane. Również działka PO. Poslkie społeczeństwo jest natomiast zdroworozsądkowe i podchodzące do polityki realistycznie.
Pomijam fakt tolerancji, bo Polacy zawsze byli tolerancyjni, ale ta, cały czas wylewająca się na ekrany telewizorów i w media buta o bezkarności zdrowo już Polaków wkurzyła i mamy tego zwyczajnie dosyć.
Podsumowując, myślę, że po podziale PO, jeśli to co zostanie dostanie się do sejmu w kolejnej kadencji, to byłby jakiś nieoczekiwany zwrot akcji albo nawet cud polityczny. Z drugiej strony dla samych „sponsorów” PO lepsze i bardziej opłacalne będzie raczej zatopienie tej, już w sumie dryfującej tratwy i inwestowanie w nowe układy – niekoniecznie w partie polityczne.
Zdjęcie: Twitter/zrzut ekranu