Przeczytałem właśnie tekst Jana Hartmana pt. „O dialog z Kościołem!” i jak nietrudno się domyślić wcale nie o dialog mu chodzi. Cały tekst jest stosem inwektyw pod adresem Kościoła katolickiego, bzdur rzekomej otwartości Hartmana nawet na to, że mógłby zostać chrześcijaninem z dnia na dzień. Ma z tym jednak spory problem, ponieważ słowo Chrystus nie przechodzi mu w tym kontekście przez gardło. Pomijając już fakt, że z dnia na dzień to może on sobie zamówić jakiś przedmiot przez internet – i to nie zawsze, bo zwykle dostawa trwa kilka dni.
Pytania, które formułuje Hartman są wypowiadane w całkowicie innej logice i dialektyce niż polska czy nawet europejska. Najbardziej mi się kojarzy to z dialektyką marksizmu-leninizmu. A ta dialektyka z kolei ma jeszcze inne korzenie.
Pytania, które stawia są stekiem bzdur, no może poza jednym jakimś drobnym szczegółem, który można potraktować jako detal w całej tej plątaninie manipulacji i banialuk. Oczywiście, jak mniemam, całość została doskonale przemyślana pod tym kątem, bo ów Hartman najwidoczniej lubuje się w prowadzeniu na smyczy ludzi na poziomie intelektualnym w okolicach tzw. gimbazy. Taki w większości mają poziom racjonalnego myślenia. Później przyswajają tylko wiedzę, cyfry i jakąś mniejszą lub większą plątaninę faktów, które dają im przekonanie o rzekomej wyższości nad twz. prawakami tudzież katolami.
Bardzo trafnie podsumował to Manfred Kleine-Hartlage w swojej książce niedawno wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk „Dlaczego przestałem być lewakiem”:
„…ten czytelnik nosi w sobie pragnienie przynależności do sfer wykształconych. Chciałby się zaliczać do elit, zaś ideologiczna zgodność jest częścią składową duchowego prestiżu lewicowych środowisk. Tak jak dawniej mówiono po łacinie, aby odróżniać się od zwykłych ludzi, tak dzisiaj żongluje się pseudonaukowym słownictwem („konstrukcje rzeczywistości”), aby odróżnić się od sprzątaczki. Wiara w to, że deszcz pada od dołu do góry, zostaje więc nagrodzona rodzajem premii w postaci prestiżu.”
Całość testu jednak daje wyraźną informację, że to właśnie Harman nie jest nie tylko otwarty na dialog, ale wręcz próbuje narzucać nakaz powstrzymania się od jakiegokolwiek dialogu swoim czytelnikom albo jak kto woli w większości lemingom.
Sposób myślenia, pisania i argumentowania Hartmana również jest doskonale przedstawiony w książce „Dlaczego przestałem być lewakiem”:
„Kto myśli w ten sposób , nie może za swoje własne klęski czynić odpowiedzialnym samego siebie, bo oznaczałoby to odrzucenie podstawowych punktów wiary swojej lewicowości. Musi znaleźć inne rozwiązanie. Dlatego lewica za własne porażki odpowiedzialnością obarcza swoich wrogów – szeroko rozumianą prawicę, konserwatystów i chrześcijan.”
A na koniec jeszcze, aby uwydatnić absurdy tego niby dialogu, w tym również dialogu interkulturowego, to jak mówi stare przysłowie – a to prosty lud, więc warto operować prostymi mądrościami: w mętnej wodzie łatwiej ryby łowić. Cała więc ta mieszkanka kultur od samego początku była skazana na niepowodzenie. Deklaracja paryska podpisana w 2017 roku mówi o tym aż nadto wyraźnie. Za PAP mogliśmy wtedy przeczytać:
W
maju 2017 roku w Paryżu spotkała się grupa konserwatywnych
intelektualistów, aby porozmawiać na temat obecnej sytuacji w
Europie. Efektem tego spotkania jest „Deklaracja Paryska”,
opublikowana na początku października. Jak podkreślają jej
sygnatariusze, ma ona na celu wyrażenie podziwu dla Europy i jej
tradycji, a także być sygnałem dla społeczeństwa europejskiego,
aby pielęgnowało europejskie tradycje. (…)
Pod
deklaracją podpisały się osobistości z Francji, Czech, Węgier,
Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Belgii, w tym m.in.
prof. Ryszard Legutko oraz brytyjski filozof i pisarz prof. Roger
Scruton. Swoje poparcie dla deklaracji wyrazili także m.in.
publicysta, pisarz, b. prezes TVP Bronisław Wildstein i europoseł,
prof. Zdzisław Krasnodębski.
W cytowanej zaś książce „Dlaczego przestałem być lewakiem” możemy o tym przeczytać w następujący sposób:
„Utopijne myślenie nie tyle pozawala lewicy przypisywać winę za katastrofalne konsekwencje swojej własnej polityki jej krytykom, co zmusza ją do tego. Lewica, która poprzez swoją politykę przyjmowania masowej imigracji przeobraża homogeniczne kiedyś społeczeństwo w konglomerat słabo koegzystujących ze sobą plemion, przekształca naród w przenikniętą etnicznymi konfliktami ludność. Przez to systematycznie dzieli społeczeństwo i oskarża przeciwników tej polityki, którzy dokładnie ten rezultat przewidzieli, że to oni winni są rozpadu społeczeństwa oraz rosnących podziałów i napięć.”
Po co więc i komu taka forma „dialogu”? No właśnie. Ale to już całkowicie inny i dużo szerszy temat.
Zdjęcie: Youtube/zrzut ekranu