Według mediów Boniek twierdził, że jest obywatelem Włoch i, że tam płaci podatki, oraz, że polskie prawo go nie obowiązuje, ale polski sąd wykorzystał, by zablokować publikacje niewygodnych dla siebie tekstów.
W styczniu 2013 wiele serwisów internetowych (w tym Dziennik oraz Onet) informowało, że prezes PZPN (Polskiego Związku Piłki Nożnej) Zbigniew Boniek stwierdził w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”, że jest obywatelem Włoch, tam płaci podatki i polskie prawo go nie obowiązuje.
Boniek podkreślał to, że nie jest obywatelem Polski i nie płaci w Polsce podatków, bo jako prezes PZPN wystąpił sprzecznie z polską ustawą hazardową w reklamie firmy bukmacherskiej. Ciekawe w takim razie dlaczego jest prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej jest obywatel innego kraju, który nawet w Polsce nie płaci podatków?
Po siedmiu latach można odnieść wrażenie, że polskie prawo Bońka nie obowiązuje tylko wtedy, kiedy ma na to ochotę, a jak chce wykorzystać polskie prawo dla swoich celów, to nagle sobie o polskim prawie przypomina. Ostatnio Boniek wykorzystał polskie sądy, by zablokować publikacje prasowe, które mu się nie podobają.
W tygodniku „Gazeta Polska” ukazał się artykuł Piotra Nisztora „Kapitan SB trzęsie polską piłką”. Bohaterem tekstu jest Andrzej Placzyński. Jak można się dowiedzieć z opublikowanego na stronie TVP artykułu „Łączy nas piłka. Dzieli Boniek” autorstwa Jakuba Kowalskiego Andrzej Placzyński to „szef firmy Lagardère Sports Poland (wcześniej Sportfive), która z PZPN ma podpisaną umowę na pośrednictwo m.in. w pozyskiwaniu sponsorów dla reprezentacji i sprzedaży praw telewizyjnych do jej meczów”.
Andrzej Placzyński jak wynika z artykułu na stronie TVP „w latach 1980-1990 był pracownikiem Departamentu I MSW (wywiadu PRL), z czego ostatnie trzy lata służby spędził jako funkcjonariusz pod przykryciem w Wiedniu, gdzie miał rozpracowywać papieża Jana Pawła II”.
Z tekstu na TVP można się dowiedzieć, że I wydział cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie „zabronił Nisztorowi przez rok pisania o Bońku […] Dziennikarzowi nie wolno wspominać o powiązaniach Bońka […] ”z władzami komunistycznej Polski, Służbą Bezpieczeństwa i prześladowcami Jana Pawła II oraz pełnieniu przez niego w PZPN roli gwaranta i rzecznika systemu komunistycznego, a więc bycie osobą niegodną do sprawowania funkcji prezesa”. Zakaz obejmuje też wspominanie o niegospodarności w zarządzaniu PZPN, w tym niekorzystnej finansowo współpracy ze spółką Lagardère Sports Poland i pomniejsze kwestie: uprawianie nepotyzmu i kumoterstwa poprzez wykorzystywanie stanowiska w PZPN w celu umożliwienia bratankowi uzyskania tytułu sędziego piłkarskiego, bratu – wysokich przychodów z tytułu świadczenia usług na rzecz PZPN oraz zatrudnienie w PZPN Mateusza Kijowskiego (na prośbę Grzegorza Schetyny); prowadzenie polityki finansowej PZPN w sposób nietransparentny; nieujawnienie przed urzędem skarbowym 1,1 miliona euro dochodu i nieodprowadzenie podatku 1,6 miliona złotych”.
Warto się zastanowić, czy taki zakaz pisania to cenzura prewencyjna zakazana w Polsce przez artykuł 54 Konstytucji (artykuł głoszący „cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane”).
Szokujące jest to, że rząd PiS przekazuje pieniądze polskich podatników z budżetu państwa i budżetów spółek skarbu państwa do zarządzanego przez Bońka PZPN. Za co Boniek odwzajemnia się stwierdzeniami, że Andrzej Duda „Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludzi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska”.
Jan Bodakowski
zdjęcie: yt/superstacja canal plus
