Katarzyna Krysiak pisze i reżyseruje spektakle, w których gra ze znajomymi. Jest również w grupie rekonstrukcyjnej. Kocha teatr, poezję i historię. W wolnych chwilach śpiewa, czyta i pisze recenzje książek na portal Scena Patrioty. Niedawno opublikowała swój pierwszy tomik poezji i już planuje następny. W jej wierszach przeważa tematyka religijna i patriotyczna.
Pierwszy wiersz o poległych żołnierzach napisała już w wieku 9 lat. Kto zaszczepił w niej tak mocny patriotyzm? – „Jestem potomkiem generała Ignacego Prądzyńskiego, który uczestniczył w wyprawie Napoleona na Moskwę, bitwie narodów pod Lipskiem, obronie Paryża i został odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari za udział w bitwie nad Berezyną.” – Wyjaśnia 26-letnia Kasia.
PM: Kiedy i w jakich okolicznościach powstał Twój pierwszy wiersz?
KK: Mój pierwszy wiersz „Polegli” powstał kiedy miałam 9 lat. Przygotowywałam wtedy album o Płońsku. To moje rodzinne miasto i właśnie w Płońsku znajduje się miejsce mordu Nazistów na 73 Płońszczanach. To było w noc przed „oswobodzeniem” przez Sowietów. I właśnie, żeby uczcić tych ludzi powstał ten wiersz. Oni byli w siatce walczącej przeciwko Niemcom. Zostali zabici strzałem katyńskim. Nawet nikt ich nie zakopał. Po prostu zastrzelili ich i uciekli. Rano ludzie z pobliskich zabudowań pozbierali ciała i wywieźli do wspólnej mogiły na cmentarzu.
PM: Jakie wiersze znajdziemy w tomiku poezji „Obrazy Namalowane Rymami”?
KK: Tak naprawdę cały przekrój mojej poezji. Większość stanowią wiersze o tematyce patriotycznej. Chociaż są w nim również kawałki o tematyce romantycznej i kilka legend polskich. Można znaleźć wiersze poświęcone Żołnierzom Wyklętym. Warto o nich pamiętać. Oni oddali życie za Polskę. Wciąż ich szukamy, wielu z nich nadal jest bezimiennych.
PM: To Twój pierwszy autorski tomik?
KK: Pierwszy, ale myślę że nie ostatni. Trwają prace nad „Albumem Wyklętych”. Tak zamierzam zatytułować mój drugi tomik. Tam będą tylko wiersze o wyklętych.
PM: Jak nawiązałaś współpracę z wydawnictwem Psychoskok?
KK: Współpracę z wydawnictwem nawiązałam przez Sovę, czyli Dominika Gudowskiego. Dominik jest moim przyjacielem, a jego kolega pracuje w wydawnictwie Psychoskok. Dominik nas ze sobą poznał. Każdy z nas ma wśród swoich znajomych anioła. Moim aniołem jest właśnie Sova. Okładkę do tomiku pomógł mi wykonać Andrzej Krischker. Andrzej zajmuje się grafiką komputerową. Znamy się z ekstremalnej drogi krzyżowej w 2017 roku. Szliśmy razem z Płońska do Czerwińska.
PM: W wierszach przeważa tematyka patriotyczna i religijna – czemu warto poruszać takie tematy?
KK: Religijność w tym momencie zanika więc warto pokazać ludziom, że to coś ważnego. Patriotyzm jest dla mnie czymś naturalnym. Gdyby wybuchła wojna to moim obowiązkiem byłoby stanąć do walki. Chociaż wolałabym być sanitariuszką, niż walczyć zbrojnie. Dla mnie patriotyzm nie jest śmiercią dla kraju, a pracą u podstaw. To praca nad tym, żeby dzieci mówiły poprawną polszczyzną, znały historię i potrafiły z dumą mówić o tym, że są Polakami. Ja wyrażam swój patriotyzm chodząc do kościoła, podając rękę bezdomnym czy pomagając starszej osobie w zakupach. Czasami wystarczy się do kogoś uśmiechnąć, żeby wyrazić swój patriotyzm.
PM: Dużo piszesz o Bogu – masz z Nim dobry kontakt?
KK: Myślę, że tak. Miałam ostatnio zaśnięcie w Duchu Świętym i bardzo mocno to przeżyłam. Zaśnięcie w Duchu Świętym jest darem Ducha Świętego. Ciężko to opisać. Stało się to podczas modlitwy wstawienniczej. Po prostu w pewnym momencie upadłam. Dla osoby postronnej wyglądało to jakbym zemdlała, ale ja wszystko czułam, tylko nie mogłam nic z tym zrobić. Wiem, że upadłam na ręce wystawiennika, ale czułam jakbym upadała w miękkie poduszki. To można porównać z paraliżem sennym, tyle że na jawie.
PM: Kto zaraził Cię miłością do ojczyzny i patriotyzmem?
KK: Nie wiem czy tym można zarazić. Raczej to kwestia genów. Jestem potomkiem generała Ignacego Prądzyńskiego, który uczestniczył w wyprawie Napoleona na Moskwę, bitwie narodów pod Lipskiem, obronie Paryża i został odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari za udział w bitwie nad Berezyną.
PM: Czym się interesujesz poza poezją?
KK: Robię ozdoby z serwetek i słoików. Czasami śpiewam. Lubię dobrą książkę. Od kilku miesięcy piszę też recenzje książek na portal Scena Patrioty. Piszę ich teraz pięć jednocześnie. Przeprowadzałam też wywiady na inny portal, ale przestał już istnieć. Obecnie wykańcza mnie praca nad spektaklem. W lutym odbędzie się pokaz sztuki, którą napisałam i reżyseruję.
PM: O czym będzie Twoja sztuka?
KK: Powstała na podstawie objawień prywatnych i opowiada o cudzie Eucharystii. Pisałam ją dla Teatru Oratorium im. św. Jana Bosko w Warszawie. Zagrają w niej moi znajomi.
PM: Byłaś na marszu w setną Rocznicę Odzyskania Niepodległości?
KK: Oczywiście, że byłam. Jako czarna wdowa z powstania styczniowego. Stałam w grupie osób, które na marszu były po raz pierwszy. Dobrze, że udało się go przeprowadzić bez zamieszek, jak w latach ubiegłych. Ten marsz na pewno przejdzie do historii. Ale jeśli chcemy mówić o niepodległości to trzeba znacjonalizować, albo lepiej zrepolonizować wszystkie media i nie tylko.
PM: Skąd pomysł na przebranie się za czarną wdowę z powstania styczniowego?
KK: Jestem w grupie rekonstrukcyjnej. Nie jest to stricte związane ze scenariuszami. Raczej z moją miłością do teatru i historii. Czarne wdowy w Powstaniu Styczniowym to były kobiety w takich czarnych, powłóczystych sukniach. Najczęściej z miedzianymi krzyżami. One chodziły tak ubrane żeby wyrazić swój sprzeciw wobec władzy carskiej. Stroje kompletuję sama. Część garderoby pochodzi z ciucholandów. Nawet nie wyobrażasz sobie ile ciekawych rzeczy można dostać w ciucholandach. Inne elementy strojów pochodzą z rodzinnej garderoby, ze strychu babci. Część biżuterii robię sama, a część kupuję.
Leave a Reply